Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

wtorek, 1 maja 2012

Sprytny lisek





Kiedy przyszła wiosna i lody spłynęły, młody lisek pomyślał jak by to zrobić, żeby zjeść świeżą rybkę.
Wtem patrzy: strumieniem płynie belka, a na niej siedzą dwie mewy.
- Co wy tam robicie? - zapytał lisek.
- Łowimy ryby.
- Weźcie mnie z sobą.
- To skacz!
Lisek skoczył. Belka się obróciła, mewy poleciały, a lisek wpadł do wody. Strumień płynął do morza i poniósł liska z sobą.
Płynie lisek po morzu, rozgląda się - nic, tylko woda do koła.
- No, moje łapy, wiosłujcie - mówi odważnie. - A ty ogonie, steruj.
Płynie lisek jak łódka, łapy wodę zgarniają, ogon kręci się to w tę stronę, to w tamtą. Ale steruje na pełne morze, bo lis zapomniał ogonowi powiedzieć, żeby skierował go do brzegu.
Rozgląda się lis, a ziemi wciąż nie widać. Wypłynął na środek morza i wcale nie wie, co dalej. Wtem patrzy: zbliża się foka. 
- Gdzie żeś ty zapłynął? - pyta foka. - Chyba zabłądziłeś na morzu. 
- Tak sobie pływam - mówi lis. - Ale zmęczyłem się już. Może mnie podwieziesz do brzegu? Jesteś taka duża, to ci nie będzie ciężko.
- Kiedy mi nie po drodze, spieszę się w inną stronę. Płyń sam.
Popatrzył zmęczony lisek na około, nigdzie żywego stworzenia, tylko ta foka nieżyczliwa. A on tak nie chciał utonąć!
Foka zapytała:
- Czego się rozglądasz?
- Chciałem zobaczyć, czy nikt inny tu nie pływa, tylko ty jedna. Widać morskie zwierzęta wyginęły. 
- Nieprawda! - zawołała foka obrażona. - Pełno nas w morzu, fok i morsów, i wielorybów, tylko nas nie widać, bo pływamy głębiej albo gdzieś daleko. Z pewnością nas jest więcej niż lisów.
- Naprawdę? Nie wierzę, póki sam nie zobaczę. Płynę tyle czasu, byłbym kogoś spotkał, ktoś by mi pomógł.
- Jak nie wierzysz, to ci pokażę i sam nas policzysz.
- Dobrze - zgodził się lisek. - zawołaj wszystkie morskie zwierzęta z tej okolicy niech się ustawią rzędem na brzegu.
Foka dała nurka i po chwili wypłynęło nieprzeliczone mnóstwo morsów z wielkimi kłami, fok, olbrzymich wielorybów. Wszystkie ustawiły się szeregiem, a lisek pobiegł po ich grzbietach jak po moście i liczył:
- Jedna foka, dwie foki, trzy foki... Jeden mors, dwa morsy, trzy morsy... Jeden wieloryb, dwa wieloryby, trzy wieloryby... 
Tak dobiegł do brzegu. Wyskoczył na ląd, prychnął, otrząsł się z wody i zawołał do tej foki, która nie chciała go przenieść:
- Prawdę powiedziałaś! Dużo was tu w morzu mieszka i dużo macie czasu, kiedy mogłyście zrobić taki duży most. Tylko jak ktoś potrzebuje pomocy, to albo nikogo nie ma, albo mu nie po drodze.
Zdjął kożuszek i rozłożył na kamieniu, a ogon zawiesił na krzaku, żeby prędzej wysechł. 

Bajka ałtajska :))
ze zbioru "Bajarka"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz