Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

poniedziałek, 7 maja 2012

Koguci kamień



Za głębokimi rzekami, za wysokimi górami jest we włoskiej krainie miasteczko Grottanegra. W tym miasteczku żył kiedyś, bardzo dawno, stary Tomasz Aniello.
Tomasz Aniello nie miał nic własnego oprócz nędznej odzieży i koguta, którego sam wyhodował.
Pewnego ranka, kiedy głód dokuczał bardziej niż zwykle - a pamiętajcie, że głód potrafi nawet wilka wygnać z lasu - Aniello z ciężkim sercem postanowił sprzedać koguta.
Zaniósł go na targ. Spotkał tam dwóch czarnoksiężników w czarnych sztach  i w czarnych kapeluszach.
Czarnoksiężnicy wytargowali od niego koguta za pół lira i w dodatku pod warunkiem, że Aniello odniesie go im do domu i dopiero tam odbierze zapłatę.
Czarnoksiężnicy poszli przodem, a Tomasz Aniello za nimi. Kiedy tak szli, Aniello usłyszał, co tamci dwaj mówili. Chociaż rozmawiali w swoim tajemnym języku, Aniello ich zrozumiał, bo kręcił się sporo po świecie i z  niejednego pieca chleba jadł. Jeden z czarnoksiężników powiedział do swego towarzysza:
- I kto by to pomyślał, Dżenajno, że spotkamy na nasze szczęście takiego półgłówka, który sam nie wie, co ma?
- Tak, to nasze szczęście - zgodził się Dżenajno. - Kiedy wyjmiemy czarodziejski kamień z głowy tego koguta i zrobimy z niego pierścień będziemy mieli wszystko, o co go poprosimy.
"Oho", pomyślał Aniello, "nie dam się nabrać. Wolę żeby to szczęście było moje, a nie wasze.
Kiegy wszyscy trzej znaleźli się w wąskiej, krętej uliczce, zawieszonej w poprzek sznurami suszonej bielizny, Aniello uciekł tą uliczką z powrotem i wrócił okrężną drogą do domu. Tam zbił koguta i wyją mu kamień z głowy. Potem namówił wędrownego miedziorytnika, żeby zabrał sobie koguta na rosół, za to, że zrobił dla Aniella mosiężny pierścionek i żeby weń wprawił znaleziony kamień.
Tak się też stało. Aniello wrócił do domu, zamkną się w swojej izbie i rozkazał pierścieniowi:
- Chcę być pięknym osiemnastoletnim młodzieńcem!
Krew zawrzała mu w żyłach i zaczęła prędzej krążyć, nerwy stały się mocne jak świeżo ukręcone postronki, nogi stanęły krzepko, ciało zrobiło się białe i świeże jak migdał, oczy rozbłysły, srebrne włosy zrobiły się złote. Usta, zapadnięte jak splądrowana i zburzona forteca, uzbroiły się zębami. Broda, podobna do zagajnika stratowanego przez myśliwych, zrobiła się gładka i miękka jak ruń pszenicy.
Jednym słowem Aniello zmienił się w przystojnego młodzieńca, odzianego w piękne szaty.
Nabrał jeszcze więcej śmiałości i rozkazał z nów:
- Chcę mieć pałac  i stać się królem zięciem! 
Natychmiast stanął pałac taki wspaniały, że nie sposób go opisać. Aniello biegał po nim, zaglądał wszędzie i wszystko podziwiał - komnaty, malowidła, kolumny, zwierciadła. Wszędzie złoto, srebro, blask kryształów i drogich kamieni. Światła odbijały się w błyszczących posadkach.
Biedny Tomasz Aniello nigdy nie widział takich wspaniałości. W stajniach znalazł przepyszne rumaki, w wozowni powozy, za pałacem ogród, a w nim posągi i wodotryski. 
Nawet Król mrugnął z podziwu parę razy i chętnie wydał za Tomasza córkę. Młodzi byli ze sobą szczęśliwi, a po roku narodziła im się córeczka. Nazwali ją Pentella.
Aniello cieszył się ze wszystkiego, a najwięcej z odzyskanej młodości.
Ale czarnoksiężnicy nie zasypali gruszek w popiele, myszkowali, podglądali, wertowali tajemne księgi, pytali zwierciadeł czarnoksięskich, aż odgadli, że zięć królewski to nie kto inny, tylko ten sam stary nędzarz, który im uciekł ze swoim kogutem.
Zaczęli się naradzać, jak mu wydrzeć jego bogactwo i młodość.

Wreszcie zrobili lalkę, która miała w sobie sztuczną maszynerię, tak że umiała śpiewać i grać na małej gitarze. Czarnoksiężnicy przebrali się za kupców i poszli z tą lalką.
Każda dziewczynka chciała by mieć taką lalkę, nic dziwnego, że Pentella miała na nią ochotę. Ale nie była pewna, czy rodzice ją kupią, a swoich pieniędzy nie miała, bo była jeszcze mała.
Przybiegli kupcy powiedzieli jej, że to nic, bo oni nie chcą pieniędzy. Chętnie podarują lalkę Pentelli, byle by im oddała małą przysługę.
- Jaką przysługę? - zapytała dziewczynka.
- Postaraj się pokazać nam z bliska pierścień, który twój ojciec nosi na palcu, księżniczko - poprosił jeden z kupców. - To przecież nikomu nie zaszkodzi. Chcemy ten pierścień zobaczyć, żeby obstalować sobie taki sam. Ale pamiętaj, że to tajemnica i nie mów o tym nikomu, nawet ojcu. Widzisz, jak tanio dostanie ci się ta lalka.
Jest takie włoskie przysłowie: Kiedy za tanio coś sprzedają, uważaj, bo cię oszukają. Ale Pentella nie znała tego przysłowia, więc nie podejrzewała podstępu i zgodziła się. Poprosiła czarnoksiężników, żeby przyszli nazajutrz, a ona tymczasem postara się o pierścień.
Czarnoksiężnicy odeszli. Po niedługim czasie wrócił do domu Aniello. Córka zaczęła go prosić, przymilać się i żartować, aż go tak omotała, że pożyczył jej swój pierścień do zabawy. Wieczorem zapomniał o nim i pierścień został u Pentelli. 
Rano przyszli ukradkiem czarnoksiężnicy. Zaledwie pierścień dostał się do ich rąk, porwali go i znikli, jakby rozwiali się w dym. Przerażona Pentella bała się przyznać rodzicom, że oddała pierścień ojca. 
Tymczasem czarnoksiężnicy ukryli się w głębi najciemniejszego, najgęstszego lasu i tam rozkazali pierścieniowi, żeby odczynił to wszystko, co kiedyś dostał od niego Aniello. W tej samej chwili Aniello rozmawiał z królem w jego pałacu i niczego nie podejrzewał. Wtem włosy jego zrobiły się rzadkie i siwe, czoło pokryły zmarszczki, brwi się zwichrzyły, oczy zaczęły łzawić, wargi zapadły się na bezzębnych dziąsłach, kolana zadygotały, a lśniące szaty zamieniły się w te same łachmany, w których biedak chodził dawniej.
Król przetarł oczy ze zdziwienia, ale nic to nie pomogło. Zamiast zięcia siedział obok niego stary nędzarz. A nędzarz śmiał z nim poufale rozmawiać! "On sobie ze mnie kpi", pomyślał król. Tak się oburzył, że kazał Aniella wychłostać i wypędzić z pałacu.
Aniello nie rozumiał, jakim sposobem zawaliło się jego szczęście. Z płaczem zakradł się wieczorem do córki i błagał ją, żeby mu oddała czarodziejski pierścień z kogucim kamieniem.
Dopiero wtedy dowiedział się, jak czarnoksiężnicy oszukali niemądrą dziewczynkę.  
Pentella z początku nie poznała ojca, taki był zmieniony. Zrozumiał, ile biedy narobiła. Zaczęła płakać i przepraszać, ale to nic nie pomogło.
Zrozpaczony Aniello o mało przez okno nie wyskoczył, takie go opanowało szaleństwo.
- Dla lalki z łachmanów ze mnie, twojego ojca, zrobiłaś starego łachmaniarza! - wołał biegając po pokoju i rwąc włosy z głowy.
Wreszcie uspokoił się i pomyślał:
"To nic nie pomoże, jeżeli będę postępował tak niemądrze, jak moja mała Pentella. Pójdę w świat i będę póty szukał tych złodziejów, aż ich znajdę i odbiorę mój pierścień." 
Ubrał się w stary kaftan, włożył na nogi rozdeptane chodaki, przerzucił przez plecy sakwę, do której skwarkę wrzucił, wziął do ręki sękaty kij, pożegnał córkę i poszedł. 
Pentella patrzyła za nim, zdrętwiała ze strachu i z żalu. 
Aniello ruszył w świat. Miał w sobie tyle zawziętości, że maszerował tak prędko i dzielnie, jakby wcale nie był starcem.
Wreszcie zaszedł do głębokiej jamy, a tam była Norskowia, królestwo myszy.
Kiedy mali wartownicy zobaczyli Aniella, pomyśleli, że to może być szpieg nasłany przez kota, więc zaprowadzili przybysza prosto do swego króla.



Król Gryzoń siedział na tronie z muszelek i trzymał w łapce berło z makaronu. Poruszył wąsikami i zapytał:
- Kim jesteś i co robisz w naszym kraju?
Aniello pokłonił mu się, potem wziął z sakwy skwarkę i wręczył ją królowi jako daninę. Król gryzoń przyjął skwarkę i skinął berłem łaskawie.
Aniello opowiedział mu swoje nieszczęśliwe przypadki. Oświadczył na koniec, że nie spocznie, póki nie odnajdzie tych przebrzydłych bandytów, którzy zrabowali mu czarodziejski kamień, a razem z kamieniem ukradli mu młodość i pozbawili rodziny.
Król myszy wzruszył się opowiadaniem Aniella i poczuł dla niego w sercu litość. Chciał koniecznie jakoś go pocieszyć. 
Wezwał na tajną naradę najstarsze, najbardziej doświadczone myszy, żeby  obmyśliły pomoc dla nieszczęśliwego człowieka. Życzył sobie, żeby jego poddani zadali sobie jak najwięcej trudu, byle odnaleźć czarnoksiężników, którzy udawali kupców.
Na szczęście pośród królewskich doradców znajdowali się Kąsacz i Skoczek, dwa myszurki bardzo doświadczone we wszystkich sprawach tego świata, ponieważ od sześciu lat mieszkały w karczmie przy gościńcu. Te dwa mądrale naradziły się z sobą i skoczek powiedział do Aniella:
- Bądź dobrej myśli przyjacielu, wszystko pójdzie lepiej niż myślisz. Trzeba ci wiedzieć, że w gospodzie "Pod Kozim Rogiem" schodzą się najbardziej znani i poważni ludzie, ale czasem wślizną się i nicponi. Otóż pewnego dnia, kiedyśmy obaj byli w jednym z pokojów tej gospody, przybyli tam dwaj mężczyźni z Kastel Rampino. Pojedli sobie niezgorzej, zajrzeli do dna oplecionej butelki z winem, a potem zaczęli ze śmiechem wspominać swój figiel. Powiadali sobie, jak to wycyganili pewien kamień od starego biedaka z Grottanegra. Podobno ten kamień ma wielką moc czarodziejską. To z pewnością Twój kamień.
Tu wtrącił się do rozmowy Kąsacz:
- Jeden z tych nicponiów nazywał się Dżennajo. Mówił, że zawsze nosi ten kamień w pierścionku na palcu. Nie podejrzewali, że ktoś ich słyszy, a my obaj słyszeliśmy dokładnie spod stołka w rogu. Dżennajo z pewnością mówił o tobie, przyjacielu, bo powiedział: "Nie chcę, żeby mnie spotkało takie nieszczęście, jak starego głupca z Grottanegra, który stracił cenny kamień, bo ustąpił swojej rozkapryszonej, nieposłusznej córce".
Kiedy Aniello to usłyszał, zapytał myszy, czy zgadzają się z nim pójść. Bo on nie spocznie, póki nie odnajdzie czarnoksiężników. Obiecał Skoczkowi i Kąsaczowi w nagrodę cały krąg sera, a do tego słoninę i wędzone mięso, żeby mieli czym się uraczyć razem ze swoim królem i rajcami.
Myszy tak się rozłakomiły na myśl o podobnej uczcie, że gotowe były pójść przez ląd i popłynąć przez morze.
Jego wysokość król Gryzoń raczył wyrazić zgodę, więc ruszyła w podróż dobrana trójka : Aniello, Kąsacz i Skoczek.
Po uciążliwej wędrówce znaleźli się w Kastel Rampino. Myszy zostawiły Aniella w pobliżu zarośli nad rzeką, a same starały się wyśledzić dom, w którym mieszkali czarnoksiężnicy. Kiedy go znaleźli, obmyślili sposób, żeby Dżennajo zdjął z palca pierścień z kogucim kamieniem. Doczekał się nocy. Dżennajo położył się do łózka i zasnął. Wtedy Kąsacz wśliznął się pod drzwiami do jego pokoju i zaczął ostrymi ząbkami nagryzać jego palec dookoła pierścienia. Czarnoksiężnika to zabolało, więc niewiele myśląc ściągnął pierścień z palca i położył go obok  siebie na stoliku. Ani się opatrzył, kiedy myszy porwały pierścień i uciekły. Ktoś, kogo skazano na śmierć, a potem ułaskawiono, nie mógłby ucieszyć się więcej niż Anniello, kiedy myszy  oddały mu pierścień. 
Włożył go na palec i zawołał:
- Niech będę znowu młodzieńcem, a czarnoksiężnicy niech się zmienią w osły!  
Tak się stało.
Czarnoksiężnicy obudzili się dopiero rano i zobaczyli ze zgrozą, co im się przydarzyło. Wtedy z pewnego domu z Kastel Rampino wyskoczyły z rykiem dwa osły...
Aniello przy pomocy urwisów z miasteczka złapał je oba. Na jednego władował worek z serem, słoniną i wędzonym mięsem. Kąsacz i Skoczek usiedli na tym worku jako strażnicy. Na drugiego osła wskoczył Aniello i pojechał na nim jak jaki hrabia, poganiając osła piętami.
Tak wjechali w granicę Norskowii, mysiego królestwa. Urządzono tam sutą ucztę, a po uczcie tańce. Aniello podziękował myszom i życzył im, żeby nigdy nie spotkały na swojej drodze, trutki ani kota.
Z Norskowii Aniello pojechał do swojego rodzinnego miasteczka. Ponieważ powrócił znów jako urodziwy młodzieniec, więc król poznał w nim swego zięcia, a żona poznała męża. 
Aniello kazał wypędzić osły do lasu, a sam żył długo i szczęśliwie z żoną i z Pentellą, która poprawiła się i zmądrzała.
A pierścienia nie zdejmował już nigdy, bo jak mówi przysłowie: Gdy raz oparzysz psa wrzątkiem, będzie uciekał nawet przed zimną wodą. 

Bajka włoska:)) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz