Czapla
spacerowała po łące nad rzeką i namyślała się, co by tu zjeść.
Woda
płynęła płytko i spokojnie, wszystko było z góry widać jak
przez szybę.
Czapla
dostrzegła szczupaka - zbója, kiedy przemykał w pogoni za stadem
maleńkich rybek.
Ale
czapla pokłapała tylko długim dziobem i powiedziała:
-
Szczupak jest za chudy.
Czekała,
długo czekała, aż tu nadpłynął lin.
-
Lin, lin, widzisz go? - woła czajka, trzepocząc skrzydłami. - Lin
jest tłusty, złap go i zjedz.
Ale
czapla pokręciła tylko długą szyją i powiedziała:
-
Lina ma za wiele ości.
Czekała,
jeszcze dłużej czekała, aż tu błysnęły w wodzie dwie srebrna
płotki.
-
Płotki, płotki! - krzyknęła czajka. - Złap je i zjedz.
Ale
czapla przestąpiła z jednej długiej nogi na drugą
długą nogę i powiedziała:
-
Płotki są za małe.
Czajka
zawołała:
-
Kiedy tak grymasisz, to już nie będę nic dla ciebie wypatrywała
na śniadanie. Poluj sobie sama. Ki - wi! Ki - wi!
I
odleciała.
Słońce
wzeszło wysoko i grzało, ryby się pochowały.
Czapla
czekała, długo czekała, strasznie długo czekała.
Wreszcie
poczuła taki głód, że już nie mogła czekać dłużej. Pokiwała
długim dziobem, pokręciła długą szyją, poszła na długich
nogach nad rów i zjadła zwykłą żabę.
Bajka
białoruska:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz