Lezie
rak - nieborak. Coś mu się pomyliło - zamiast do swojej jamki pod
kamieniem, zalazł do wsi.
Ludzie z tej wsie nigdy jeszcze nie widzieli raka. Bardzo się zdziwili
Ludzie z tej wsie nigdy jeszcze nie widzieli raka. Bardzo się zdziwili
i przestraszyli.
- Co ot za zwierzę - pytali jedni drugich - co ma tyle nóg i chodzi w przód
- Co ot za zwierzę - pytali jedni drugich - co ma tyle nóg i chodzi w przód
i
w tył, i taki pancerz ma na sobie?
Wysunął się z gromady jakiś mędrek i powiedział:
- Czy nie widzicie, że nosi przed sobą dwie pary nożyczek? To nie zwierzę to krawiec.
Rozłożyli kawał sukna na stole, posadzili na nim raka i popatrzyli, co będzie.
Biedny raka chciałby znaleźć swoją rzeczkę, chciałby uciec. Łazi po suknie to
Wysunął się z gromady jakiś mędrek i powiedział:
- Czy nie widzicie, że nosi przed sobą dwie pary nożyczek? To nie zwierzę to krawiec.
Rozłożyli kawał sukna na stole, posadzili na nim raka i popatrzyli, co będzie.
Biedny raka chciałby znaleźć swoją rzeczkę, chciałby uciec. Łazi po suknie to
w tę stronę, to w tamtą. To otwiera kleszcze, to znów
zamyka.
- Oho - mówią ludzie - krawiec nam pokazuje, gdzie mamy krajać.
Tną za rakiem, ciach - mach! Pocięli całe sukno na drobne kawałki i teraz dopiero zrozumieli, że je popsuli.
- Ach, ty nicponiu - zaczęli wykrzykiwać potrząsając pięściami nad rakiem - oszukałeś nas! Nie ujdzie Ci to na sucho.
Sołtys chciał raka chwycić, ale przestraszony rak jak go nie utnie nożycami! Sołtys wrzasnął:
- Ratujcie, dobrzy ludzie, bo mnie zamorduje!
Chłopi odczepili raka i zaraz urządzili na nim gromadzki sąd.
Wyrok zapadł taki:
- Nikt z nas nie wie, co ot za zwierzę. Ale oszukało nas, bo udawało krawca,
- Oho - mówią ludzie - krawiec nam pokazuje, gdzie mamy krajać.
Tną za rakiem, ciach - mach! Pocięli całe sukno na drobne kawałki i teraz dopiero zrozumieli, że je popsuli.
- Ach, ty nicponiu - zaczęli wykrzykiwać potrząsając pięściami nad rakiem - oszukałeś nas! Nie ujdzie Ci to na sucho.
Sołtys chciał raka chwycić, ale przestraszony rak jak go nie utnie nożycami! Sołtys wrzasnął:
- Ratujcie, dobrzy ludzie, bo mnie zamorduje!
Chłopi odczepili raka i zaraz urządzili na nim gromadzki sąd.
Wyrok zapadł taki:
- Nikt z nas nie wie, co ot za zwierzę. Ale oszukało nas, bo udawało krawca,
a wcale nie jest
krawcem. Na dodatek próbowało uciąć palce samemu sołtysowi. Więc
chociaż nie wiemy, jak się nazywa, wiemy, że to jest oszust
i
rozbójnik. Skazujemy go na śmierć poprzez utopienie.
Podsunęli rakowi po nos deskę, a kiedy rak na nią wlazł, zanieśli go ostrożnie na most.
Cała gmina zeszła się nad rzekę, żeby się przyjrzeć, co teraz będzie.
Przechylili deskę nad wodą i - chlup! rak spadł do rzeki.
Ktoś z tłumu krzyknął;
- Dobrze mu tak!
tymczasem rak dał co prędzej nurka na dno. Schował się do jamki i zawołał:
- No, nareszcie jestem w domu! Jacy to zacni ludzie, że mnie donieśli
Podsunęli rakowi po nos deskę, a kiedy rak na nią wlazł, zanieśli go ostrożnie na most.
Cała gmina zeszła się nad rzekę, żeby się przyjrzeć, co teraz będzie.
Przechylili deskę nad wodą i - chlup! rak spadł do rzeki.
Ktoś z tłumu krzyknął;
- Dobrze mu tak!
tymczasem rak dał co prędzej nurka na dno. Schował się do jamki i zawołał:
- No, nareszcie jestem w domu! Jacy to zacni ludzie, że mnie donieśli
z powrotem do rzeki!
Bajka niemiecka:))
Bajka niemiecka:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz