Żyły kiedyś w
Niemczech dwie siostry, jedna pracowita, a druga leniwa.
Ta
leniwa bardzo nie lubiła prząść - nie lubiła z resztą żadnej
pracy. Jak usiadła przy kołowrotku, to ledwo ruszała nogą. a ręce
podnosiła tak wolno: raaaz... dwaaa... Aż przykro było patrzeć na
takie marudzenie.
Kiedyś
latem postawiła sobie kołowrotek w sadzie pod jabłonką. Dzień
był ciepły i leniwa prządka ziewała raz po raz.
Wtem
zobaczyła żabę. Żaba siedziała w trawie wyprostowana i
spoglądała na nią okrągłymi oczami.
-
Czego tak na mnie patrzysz? - zapytała dziewczyna. - Nie podoba ci
się,
że nic nie robię? Jakbyś była poczciwa, to byś wymyśliła
sposób na to, żebym nie potrzebowała prząść.
Żaba
podniosła łeb wyżej i zakumkała:
-
Ja bym ci poradziła, tylko nie wiem, czy byś chciała mnie
pocałować.
Dziewczyna
bardzo się zdziwiła, że żaba umie mówić po ludzku.
-
Ach, moja żabciu kochana - zawołała - zrobię wszystko, co każesz,
bylebym mogła nie siedzieć przy tym przebrzydłym kołowrotku!
-
No to zrób tak: co wieczór wystaw kołowrotek pod swoje drzwi, a na
rano len będzie sprzędzony, już ja się tym zajmę. Ale
przyrzeknij, że za to po trzech latach zostaniesz moją żoną.
"Ja
bym miała mieć żabę za męża?" pomyślała dziewczyna.
"Śmieszne... Co by na to ludzie powiedzieli? Nie zgodzę się".
Już
miała powiedzieć, że nie przyjmie takiego warunku. Ale przyszło
jej na myśl, że jeżeli się nie zgodzi, to będzie musiała co
dzień prząść i prząść, jak matka jej kazała.
Odpowiedziała
więc żabie:
-
No dobrze, zgadzam się. Jeżeli koniecznie chcesz, to za trzy lata
wyjdę za ciebie za mąż. Ale tymczasem masz co noc dla mnie prząść,
pamiętaj!
Miała
nadzieję, że po trzech latach uda jej się jakoś wykręcić od
ślubu.
Odtąd
wystawiała co wieczór kołowrotek za drzwi. Rano zrywała się
wcześnie, żeby go zabrać i zdjąć gotową przędzę, zanim matka
wstanie. Potem to już próżnowała przez cały dzień.
Młodsza
siostra, pracowita, wiedziała, że tamta nic nie robi i że ktoś za
nią przędzie, tylko nie odgadła, kto. nic o tym nikomu nie mówiła,
bo nie lubiła plotek. sama od rana zabierała się do roboty i
przędła, aż furkotał kołowrotek. Przędła nić cieniutką i
równą. Nikt nie miał ładniejszego płótna niż ona, jedna tylko
starsza siostra. Ale starsza siostra nie przędła sama.
Czasem
leniwa prządka dawno już wystawiła wieczorem swój kołowrotek za
drzwi i spała, a pracowita jeszcze przędła przy lampce i
podśpiewywała sobie.
Był
ktoś, co lubił wtedy zaglądać przez okienko i słuchać. Kto
taki? Żaba.
Pokoik
był czysty, wybielony, wszędzie porządek. Na ścianie tykał
rzeźbiony drewniany zegar z kukułką. prządka była taka ładna i
miła.
Żaba
wzdychała patrząc na nią "ach, żeby to moja narzeczona była
taka pilna! Podobałaby mi się jeszcze o wiele więcej niż teraz".
Prządka
zauważyła odwiedziny żaby. Polubiła to ciche, oswojone stworzenie
i śpiewała te piosenki, których żaba najchętniej słuchała.
Trzy
lata to nie było byle co, ale dzień po dniu jakoś mijał. Z tych
dni robi się rok, potem dwa - wreszcie trzy lata. Leniwa siostra nie
zapamiętała, jaki to był dzień, kiedy zaręczyła się z żabą,
więc nie spostrzegła, że kończy się już trzeci rok. Aż tu
pewnego ranka, kiedy obie siostry siedziały z matką przy śniadaniu,
przyszedł obcy posłaniec i powiedział:
-
Mój pan zaraz tu przyjdzie po swoją narzeczoną.
-
Kto jest twoim panem? - zapytała matka zdziwiona.
-
Żaba - odpowiedział posłaniec i natychmiast wyszedł.
Starsza
siostra zerwała się z płaczem od stołu.
-
Nie chcę, nie chcę! - krzyknęła tupiąc nogą.
Nie
było rady, musiała przyznać się matce do wszystkiego. Kiedy
opowiedziała o swoich zaręczynach, zaczęła znowu tupać i wołała
ze złością:
-
To był podstęp tego wstrętnego żabska! Niedoczekanie jego. Nie
zmusi mnie ten potwór, żebym była jego żoną, nie nie i nie!
Wtem
otworzyły się drzwi i wszedł najurodziwszy młodzieniec, jakiego
dziewczęta widziały w swoim życiu. Miał na sobie piękne,
kosztowne szaty. Zdjął kapelusz z pióropuszem, ukłonił się i
powiedział:
-
Śliczna panienko, usłyszałem twoje trzykrotne "nie".
Widzę, że nie chcesz dotrzymać obietnicy, którą mi dałaś,
kiedy byłem żabą. Zwracam ci więc twoje słowo.
Narzeczona
żaby oniemiała. a piękny młodzian mówił dalej i uśmiechem:
-
Dziwi cię to, że teraz wyglądam inaczej? Wiedz, że zawsze byłem
królewskim synem, tylko zła czarownica zamieniła mnie na jakiś
czas w żabę. Ale teraz czar się skończył.
Starsza
siostra upadła na krzesło i o mało nie zemdlała ze wstydu i z
żalu.
O, teraz to by chciała wyjść za mąż za tego ślicznego
królewicza!
Ale
on nie patrzył już na nią. Podszedł do dobrej, pracowitej
prządki. Wsunął jej na palec wspaniały pierścień i powiedział:
-
Pragnąłbym mieć ciebie za żonę i królową. Powiedz, czy się
zgadzasz?
I
tak się stało, że za królewicza wyszła nie starsza, tylko
młodsza siostra.
Ale nawet kiedy została później królową, nie
zapomniała nigdy o kołowrotku. Zabrała go z sobą do królewskiego
zamku, nieraz przędła na nim i śpiewała przy tym mężowi te same
piosenki, których tak lubił słuchać, kiedy jeszcze był żabą.
Bajka
niemiecka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz