Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

środa, 12 czerwca 2013

O siedmiu krukach


Pewien ojciec miał siedmiu synów, lecz ani jednej córki i martwiło go to bardzo, aż po pewnym czasie żona powiła mu córeczkę. Radość była tak wielka, ale dziecko przyszło na świat bardzo słabe i wątłe. Ponieważ rodzice obwiali się, że dziecko nie długo pożyje, postanowili je spiesznie ochrzcić. Ojciec posłał jednego z synów do źródła, żeby szybko przyniósł wody do chrztu.  Chłopiec pobiegł, a za nim jego sześciu braci. Przy źródle wynikła sprzeczka, gdyż każdy z nich chciał nabrać wody do dzbanka i trwała tak długo, aż dzbanek wpadł do wody i zatonął. Stali teraz nad źródłem nie wiedząc, co robić i żaden nie miał odwagi pójść do domu. 
Tymczasem ojciec niecierpliwił się bardzo i kiedy wciąż jeszcze nie wracali, rzekł:
- Na pewno znów gdzieś się zabawili i zapomnieli o wodzie, ci nieznośni chłopcy.
Bał się, że dziecko umrze nieochrzczone i w zdenerwowaniu zawołał:
- Oby ci nieposłuszni chłopcy zamienili się w kruki!
Ledwie wymówił te słowa, gdy nagle usłyszał nad głową szum skrzydeł, a kiedy spojrzał w górę, ujrzał siedem czarnych jak węgiel kruków, ulatujących w dal.
Rodzice nie mogli już cofnąć raz wypowiedzianego życzenia, lecz w tej wielkiej rozpaczy po utracie synów pociechą ich była malutka córeczka, która od tego dnia stała się silna i zdrowa, i z każdym dniem piękniała. Dziewczyna przez długi czas nie wiedziała o tym, że miała siedmiu braci, gdyż rodzice zachowywali ten nieszczęśliwy wypadek w tajemnicy przed nią. Aż pewnego razu usłyszała, jak ludzie mówili o niej, że jest w prawdzie bardzo piękna, ale mimo to jest przyczyną nieszczęścia braci. Zasmuciła ją to bardzo, udała się do ojca i matki, i zapytała, czy to prawda, że ona miała braci i dokąd powędrowali. Rodzice nie mogli już teraz przemilczeć tajemnicy i opowiedzieli jej wszystko. Dziewczyna robiła sobie ciągle wyrzuty i myślała, że właśnie ona powinna odratować braci. Od tamtej pory nie miała dnia spokoju, aż w tajemnicy przed rodzicami jęła przygotowywać się do dalekiej drogi, ażeby odszukać i oswobodzić rodzeństwo, cokolwiek miałoby to ją kosztować. Nie zabrała nic prócz pierścionka na pamiątkę po rodzicach, bochenka chleba na głód, dzbanka wody na pragnienie i słoneczka na zmęczenie. 
Wędrowała długo, aż znalazła się na końcu świata. Podeszła do słońca, ale było ono takie gorące i ogromne. Dziewczyna pośpiesznie zaczęła uciekać zbliżyła s do księżyc, ale ten był strasznie zimny i ponury, a kiedy zobaczył ją, zawołał: 
- Czuję tu ludzką obecność!
Więc znów zaczęła uciekać, aż przybyła do gwiazd, te były bardzo miłe i życzliwe, a każda siedziała na swoim stołeczku. Jutrzenka wstała i zwróciła się do dziewczyny, podając jej kurzą łapkę ze słowami:
- Bez tej kurzej łapki nie mogłabyś się dostać do Szklanej Góry, a własnie w Szklanej Górze są twoi bracia. 
Dziewczyna wzięła kurzą łapkę, zwinęła ją w chusteczkę i podziękowawszy Jutrzence poszła dalej; szła tak długo, aż przybyła do Szklanej Góry. Wrota były zamknięte, więc dziewczyna sięgnęła po kurzą łapkę, lecz kiedy rozwinęła chusteczkę, zobaczyła, że ją zgubiła. Cóż miała teraz zrobić? Chciała uratować braci, lecz bez kurzej łapki nie mogła się dostać do wnętrza Szklanej Góry. 
Dobra siostrzyczka odcięła kawałek gałązki z gruszy rosnącej obok. Wetknęła ją do zamka i rota rozwarły się. Kiedy się znalazła we wnętrzu góry, wyszedł jej na przeciw karzełek i zapytał:
- Moje dziecko, czego tu szukasz?
- Szukam swoich braci, siedmiu kruków - odpowiedziała.
A karzełek na to:
- Panów kruków teraz nie ma w domu, ale jeżeli chcesz zaczekać, aż wrócą, proszę, wejdź!
Potem przyniósł karzełek jedzenia dla kruków na siedmiu talerzykach i w siedmiu kubeczkach. Ponieważ dziewczyna była bardzo głodna, zjadła z każdego talerzyka po odrobince i wypiła z każdego kubeczka po kropelce; ale do ostatniego kubeczka wrzuciła pierścionek, który przywiozła z sobą. 
Nagle usłyszała szuka skrzydeł, a karzełek rzekł:
- Teraz przyfrunęli panowie krucy.
Kiedy weszli, chcieli jeść i pić, i podeszli do swoich talerzyków i kubeczków. Nagle odezwali się jeden po drugim:
- Kto jadł z mojego talerzyka? Kto pił z mojego kubeczka? To musiały zrobić jakieś ludzkie usta.
A kiedy siódmy wychylił kubek do dna, znalazł w nim pierścionek. Obejrzał go i poznał, że to pierścionek ojca i matki, i zawołał:
- O, gdyby to była nasza siostrzyczka, bylibyśmy zbawieni!
Kiedy dziewczyna, która stała za drzwiami i nasłuchiwała, usłyszała to życzenie, wyszła z ukrycia, a wtedy siedmiu kruków odzyskało ludzką postać. Długo całowali się i ściskali, potem wesoło ruszyli wszyscy razem do domu swych rodziców. 

Bracia Grimm:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz