Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

sobota, 15 czerwca 2013

Czerwony Kapturek


Była raz mała słodka dziewczynka, którą kochał każdy, kto ją tylko ujrzał, a najwięcej kochała ją babcia - nie wiedziała wprost, co jej dać. Pewnego razu podarowała jej kapturek z czerwonego aksamitu, a dziewczynce tak się ten kapturek podobał, że nie chciała nosić żadnego innego, toteż nazwano ją Czerwonym Kapturkiem.
Pewnego razu rzekła matka do Czerwonego Kapturka:
- Oto masz, dziecko, w koszyku placek i flaszkę wina, zanieś to babci, która jest chora i słaba, i ucieszy się bardzo tym podarunkiem. Idź zaraz, póki nie ma wielkiego upału, a idąc nie biegaj i nie zbaczaj z drogi, bo mogłabyś i stłuc butelkę. Kiedy zaś wejdziesz do pokoju, nie zapomnij powiedzieć babci "dzień dobry" i nie rozglądaj się wpierw po wszystkich kątach.
- Zrobię wszystko, jak mówisz - przyrzekł Czerwony kapturek mamusi.
Babcia mieszkała w lesie, o pół godzinki ode wsi. Kiedy dziewczynka weszła do lasu, spotkała wilka. Ale Czerwony Kapturek nie wiedział, że to takie nie  podstępne zwierzę i nie bał się go. 
- Dzień dobry Czerwony Kapturku - rzekł wilk.
- Dzień dobry wilku - odparła dziewczynka.
- Dokąd to tak wcześnie?
- Do babci.
- A cóż tam niesiesz pod fartuszkiem.
- Placek i wino: mamusia piekła wczoraj, posyła więc trochę chorej i słabej babuni, żeby sobie podjadła i nabrała sił.
- A gdzie mieszka twoja babcia, Czerwony Kapturku?
- O, to jeszcze kwadrans drogi stąd! Daleko w lesie, pod trzema wielkimi dębami stoi chatka, otoczona leszczynowym żywopłotem, na pewno tam trafisz - rzekł Czerwony Kapturek.
Wilk zaś pomyślał sobie: "To młode, kruche stworzonko lepiej mi będzie smakować niż stara babcia. Trzeba sobie sprytnie poradzić, żeby obie zjeść!"
Idąc kawałek u boku Czerwonego Kapturka rzekł:
- Spójrz jak pięknie kwitną dokoła kwiatki, dlaczego nie patrzysz na nie? I zdaje się, że nie słyszysz, jak sodko śpiewają ptaszki? Idziesz prosto przed siebie jak do szkoły, a w lesie jest przecież tak miło!
Czerwony Kapturek otworzył oczy, a widząc promienie słońca tańczące wśród drzew i całe łany kwiatów, pomyślał: "Babunia ucieszy się, gdy jej przyniosę ładny bukiecik. Jest jeszcze dość wcześnie, zdążę na czas."
I pobiegł w las szukać kwiatów. A gdy zerwała jeden, wnet spostrzegła dalej inny, piękniejszy, biegła więc za nim i coraz głębiej wchodziła w las. 
Tymczasem wilk pobiegł prosto do domku babci i zapukał do drzwi.
- Kto tam ? - zapytała staruszka. 
- To ja, Czerwony Kapturek, przynoszę babci ciasta i wina, otwórz babciu.
- Naciśnij klamkę - rzekła babcia - za słaba jestem, aby wstać.
Wilk nacisnął klamkę, drzwi otworzyły się, a zwierz zbliżył się bez słowa do łóżka babci i połknął ją. Potem ubrał się w jej koszulę i czepek, położył się do łóżka i zasunął firaneczki. 
Kiedy Czerwony Kapturek nazbierał tyle kwiatów, że już nie mógł ich unieść, przypomniała mu się nagle babcia i dziewczynka pobiegła szybko do jej domku. Zdziwiła się bardzo, że drzwi są otwarte, a wchodząc do pokoju pomyślała: "Tak mi jakoś straszno, a zwykle chętnie przecież chodzę do babci!"
- Dzień dobry! - zawołała, ale nie otrzymała odpowiedzi. 
Zbliżyła się więc do łóżka i odsunęła firankę. Ujrzała babcię, która miała czepek mocno naciągnięty na twarz i bardzo dziwnie wyglądała. 
- Ach, babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy? 
- Abym cię lepiej mogła słyszeć!
- A dlaczego masz takie wielkie oczy?
- Abym cię lepiej mogła widzieć!
- A dlaczego ręce masz takie wielkie?
- Abym cię lepiej mogła objąć!
- A dlaczego, babciu, masz taki brzydki, wilki pysk?
- Aby cię łatwiej zjeść!
I w tejże chwili wilk wyskoczył z łóżka i połknął Czerwonego Kapturka. 
Gdy wilk zaspokoił swoją chętkę, położył się z powrotem do łóżka i wnet zasnął, chrapiąc głośno. 
Młody myśliwy przechodził właśnie koło domu i pomyślał: "Jakże chrapie ta staruszka, muszę zajrzeć, czy się jej coś złego nie stało."
Wszedł więc do izby i ujrzał na łóżku śpiącego wilka.
- Otom cię znalazł, stary szkodniku! - zawołał. - Dawno już cię szukałem!
I chciał nabić fuzję i zastrzelić wilka, ale pomyślał sobie, że może wilk połknął babunię i można ją jeszcze uratować; nie strzelił więc, lecz wziął nożyczki i rozciął śpiącemu wilkowi brzuch. Natychmiast wyskoczył Czerwony Kapturek wołając:   
- Ach, jakże się bałam, tak ciemno było w brzuchu wilka!
A potem wyszła stara babcia, również żywa jeszcze, ale ledwie dysząca. Czerwony Kapturek przyniósł prędko kamieni, którymi napełnił brzuch wilkowi. Kiedy się zwierz obudził, chciał uciec, ale kamienie były tak ciężkie, że padł zaraz martwy na podłogę.
Wszyscy troje ucieszyli się bardzo. Myśliwy ściągnął z wilka skórę i poszedł z nią do domu, babcia zjadła ciasto i wypiła wino, przyniesione przez wnuczkę, a Czerwony Kapturek pomyślał: " Odtąd nie będę biegała po lesie, gdy mamusia poradzi!"

Niektórzy opowiadają, że pewnego razu, gdy Czerwony Kapturek znów szedł do babci, niosąc dla niej ciasto, spotkał innego wilka, który go zaczepił i chciał sprowadzić na manowce. Czerwony Kapturek miał się jednak na baczności i szedł prosto swoją drogą, a potem opowiedział babci, że spotkał wilka, który powiedział mu "dzień dobry", ale tak mu źle z oczu patrzyło:
- Gdyby to nie było na środku drogi, to na pewno by mnie zjadł.
- Posłuchaj mnie dziecka - powiedziała babcia - zamkniemy drzwi, żeby wilk tu nie wlazł.
Wkrótce potem wilk zapukał, wołając:
- Otwórz babuniu, to ja, Czerwony Kapturek, przynoszę ci ciasto.
Babcia i Czerwony Kapturek siedziały cicho i nie otworzyły drzwi. Wilczysko okrążyło więc domek parę razy dokoła, a w końcu wskoczyło na dach i tam chciało przeczekać do wieczora, kiedy Czerwony Kapturek Będzie wracał do domu, pobiec za nim i zjeść go w ciemnościach. Babcia jednak od razu zmiarkowała, co wilk knuje. Przed domem stało wielkie kamienne koryto. Rzekła więc babcia do wnuczki:
- Czerwony Kapturku, weź wiadro i wodę, w której wczoraj gotowałam kiełbasę, wlej do koryta!
Dziewczynka nosiła wodę dopóki wielkie koryto nie napełniło się po brzegi. Wtedy zapach kiełbasy dotarł do nozdrzy wilka, zwierz zaczął węszyć i zerkać w dół, wreszcie tak wyciągnął szyję, że nie mógł się dłużej utrzymać na  dachu i zaczął zjeżdżać; w końcu obsunął się na sam dół, wpadł do koryta i utonął. 
Czerwony Kapturek zaś wrócił do domu, zadowolony i nikt nie uczynił mu po drodze żadnej krzywdy.

Bracia Grimm:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz