Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

niedziela, 17 czerwca 2012

Córka słońca




Jedna kobieta bardzo się martwiła, że nie ma dzieci. Wyszła na skałę nad morze i poprosiła Słońce: 
- Kochane Słońce, podaruj mi dziewczynkę. Kiedy będzie miała dwanaście lat, to ci ją oddam.
Słońce wysłuchało jej prośby i podarowało jej dziewczynkę. Kobieta nazwała ją Letiko. Kochała ją i opiekowała się nią. Letkiko wcale nie wiedziała, że jest córką Słońca. 
Kiedy dziewczynka skończyła dwanaście lat, poszła do cyprysowego lasku po zioła. Na polanie spotkało ją Słońce i powiedziało: 
- Letiko, jak wrócisz do domu, powiedz swojej matce, żeby pomyślała nad tym co mi przyrzekła.
Letiko wróciła do domu i opowiedziała matce, co jej się zdarzyło. 
Matka bardzo się przestraszyła. Zaraz pozamykała drzwi i okiennice ich domku, pozatykała wszystkie szpary i nie wypuszczała Latiko z domu, żeby Słońce nie mogła jej zabrać. Ale zapomniała o dziurce od klucza. promień słońca wpadł przez dziurkę od klucza i porwał dziewczynkę. Teraz Letiko żyła u pięknego, potężnego Słońca. Ale od rana do nocy myślała o swojej matce i tęskniła. Poszła raz do stodoły po słomę. Usiadła tam na wiązce słomy i zaczęła się skarżyć: 
- Jak ta słoma szeleści, kiedy ją depczę nogami, tak za mamusią wzdycha serce moje! 
Zapomniała, że czas mija i siedzi tak długo, że kiedy wróciła, Słońce zapytało:
- Letiko, czemu byłaś tyle czasu w stodole?
- Mam za duże chodaki, nie mogłam prędko iść - odpowiedziała Letiko.
Słońce zaraz zmniejszyło jej chodaki.
Innym razem Słońce posłało Letkiko po wodę. Zeszła nad źródło, siadła na kamieniu i zaczęła się żalić:
- Jak ta woda płynie i płynie, tak rozpływa mi się serce z tęsknoty za mamusią moją!
Siedział na kamieniu  i siedziała. Kiedy przyszła z powrotem, Słońce zapytało: 
- Letiko, czemu tak długo nie wracałaś znad źródła?
- Mam z długą sukienkę, przeszkadzała mi iść - powiedziała Letiko.
Słońce zaraz przycięło jej krócej suknię.
Innym razem poszła Letiko do miasta, żeby kupić sandały. Kiedy je niosła z powrotem, szła wolniutko po zapylonej drodze i użalała się:
- Jak te rzemyki od sandałów skrzypią mi w rękach, tak wzdycha mi serce z tęsknoty za mamusią moją!
Kiedy przyszła z powrotem, Słońce zapytało: 
- Letiko, czemu wracasz tak późno?
- Mam za dużą czapkę, spadła mi na oczy i zasłaniała drogę. 
Słońce zaraz zwęziło jej czapkę.
Ale wreszcie zauważyło, że dziewczynka jest smutna i widać czegoś się martwi Kiedy Letiko znów poszła po słomę, Słońce wślizgnęło się do stodoły przez szparę pomiędzy deskami i usłyszało jej skargę.


Słońce kochało Lelitko. Wróciło prędko do domu, zawołała parę lisów i zapytało: 
- Lisy, czy chcecie odnieść Lelitko do matki?
- Czemu nie? - zaszczekały lisy. - Odniesiemy ją.
- A co będziecie jadły i piły po drodze?
- Trochę ją nadkąsimy, trochę jej krwi upijemy, a co zostanie to zaniesiemy. 
- Precz! - krzyknęło Słońce z gniewem i zawołało parę zajęcy.


- Zające, czy chcecie zanieść Lelitko do matki? - zapytało Słońce.
- Czemu nie? - pisnęły zające. - Odniesiemy ją.
- A co będziecie jadły i piły po drodze?
- Poszczypiemy trochę listków, napijemy się wody ze źródełka i odniesiemy Lelitko całą i zdrową.
- Kiedy tak, to ją zanieście.
Zające poniosły Lelitko. Ale droga była bardzo daleka. zachciało im się jeść i powiedziały dziewczynce: 
- Wejdź na drzewo figowe, kochana Lelitko i siedź na nim, aż najemy się i wrócimy.
Lelitko wlazła na drzewo, a zające poszły się paść. 


Wtem przybiegła pod drzewo zła czarownic Lamina i zaskrzeczała słodkim głosem:
- Lelitko, śliczna Lelitko, zejdź z drzewa i obejrzyj moje śliczne pantofelki.
- Nie zejdę - odpowiedziała Lelitko. - Moje sandałki więcej mi się podobają.
- Zejdź prędko! Bardzo się spieszę, bo jeszcze nie posprzątałam w moim domku.
- To idź i posprzątaj, a potem przyjdziesz znów.
Lamina pobiegła do swojego domku.
Zające jeszcze nie wróciły, kiedy lamina znowu przyszła.
- Lelitko, śliczna Lelitoko, zejdź stąd! Już posprzątałam. Zejdź i przypatrz się, jaki ładny fartuszek włożyłam.
- Nie zejdę, mój fartuszek więcej mi się podoba.
- Zejdź zaraz, bo jak nie, to przewrócę drzew i zjem cię! 
- Najpierw je przewróć, wtedy zobaczymy - zawołała Lelitko.
Lamina z całych sił tłukła w pień, szarpała za gałęzie - nie mogła przewrócić figowego drzewa.
Wtedy zaczęła znów przymilać się słodkim głosem
- Lelitko, śliczna Lelitko zejdź wreszcie. Muszę iść do moich dzieci i dać im pić, więc się bardzo śpieszę. 
- To idź i daj i m pić, a potem wrócisz.
Lamina poszła nareszcie. A Lelitko zawołała jak najgłośniej: 
- Zające, zające!
- Słuchaj, nasza Lelitko nas woła. - powiedział jeden zając do drugiego.
Przybiegł prędko, Lelitko zlazła z drzewa i zające poniosły ją dalej.
Ale Lamina zaczęła ich gonić.
Biegła obok pola, na którym chłopi pracowali. Zapytała:
- Nie widzieliście, cz kto tędy przechodził?
- Zbieramy fasolę - odpowiedzieli chłopi. 
- Co wy gadacie! - krzyknęła Lamina. - To nie ma sensu. Przecież nie pytam o to, co robicie, tylko czy nikt tędy nie przechodził.
- Chyba ogłuchłaś, że nie rozumiesz - odpowiedzieli chłopi. - Przecież powiedzieliśmy ci już, że zbieramy fasolę. Fasolę, rozumiesz? Nie oglądamy się, czy kto przechodzi czy nie.
Odwrócili się i nie chcieli już więcej z Laminą rozmawiać. Tymczasem zające biegły z Lelitko jak najprędzej. już widać było z daleka dom jej matki.
Pies zwęszył dziewczynkę i zaszczekał:
- Hau, hau, nasza Lelitko wraca.
Matka powiedziała ze smutkiem: 
- Cicho bądź, Haust. Czy chcesz, żebym umarła z tęsknoty?
Teraz kot, który siedział na dachu, poznał dziewczynkę i zawołał:
- Miau, miau Lelitko wraca.
- Cicho bądź, Cutu, nie żartuj - powiedziała matka za smutkiem. - Czy chcesz, żebym umarła z żalu?
I rozpłakała się.
Tymczasem zające i Lelitko były coraz bliżej. Ale Lamin prawie ich już doganiała.
Biegną zające z całych sił, są okropnie zmęczone, a lamina tuż... jeden zając przeskoczył przez próg domu. Drugi przeskoczył też - ale lamina zdążyła złapać go  za ogonek i kawałek oderwała.
Lelitko była w domu i zatrzasnęła drzwi przed Laminą. 
Ach, jak się matka ucieszyła, kiedy znów zobaczyła swoją córeczkę! Przywitała też serdecznie zające, ugościła je i powiedziała do biedaka, któremu lamina oderwała ogonek:
- Jesteś dobre i dzielne zwierzątko. Nie chcę, żebyś był brzydszy od innych zajęcy. został ci ogonek malutki, ale za to ci go posrebrzę.
I tak zrobiła. 

Bajka grecka:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz