Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

czwartek, 12 września 2013

Śnieżka


Pewnego razu, podczas srogiej zimy, kiedy z nieba sypał się śnieg jak pierze z rozprutej pierzyny, siedziała królowa przy oknie o ramach z czarnego hebanu i szyła. Tak szyjąc i patrząc na śnieg ukłuła się w palec i trzy krople krwi potoczyły się na śnieg. A ponieważ czerwony kolor cudnie wygląda na białym śniegu, królowa pomyślała sobie:
"Chciałaby mieć dziecko, białe jak śnieg, rumiane jak krew i o włosach czarnych jak heban."
Wkrótce potem królowa powiła córeczkę, białą ja śnieg, rumianą ja krew i o włosach czarnych jak heban. Nazwano ją Śnieżką. Zaraz po urodzeniu dziecka, królowa umarła. 
Po roku król pojął drugą żonę. Była to pani piękna, ale dumna i zarozumiała, a chciała być najpiękniejszą na całym świecie. Miała ona cudowne lusterko, w którym się zawsze przeglądała, a przeglądając się pytała: 

Lustereczko, lustereczko powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?

A lustro odpowiadało: 

- Tyś królowo najpiękniejsza na świecie

I królowa była zadowolona, bo wiedziała, że lusterko tylko prawdę może powiedzieć.
Tymczasem Śnieżka podrastała i stawała się z każdym dniem coraz piękniejsza, a kiedy skończyła siedem lat, była piękna jak jasny dzień, piękniejsza nawet od królowej. 
Pewnego raz królowa stanęła przed lusterkiem i zapytała: 

Lustereczko, lustereczko powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?
  
 A lustro odpowiadało: 

Królowo jesteś piękna jak gwiazdy na niebie,
Ale Śnieżka jest tysiąc razy piękniejsza do ciebie.

Przeraziła się królowa, zżółkła i zzieleniała z zazdrości. I w jednej chwili znienawidziła Śnieżkę. A zazdrość i pycha wciąż rosły w jej sercu niby chwasty, aż wreszcie nie miała już dnia ani nocy spokojnej. Przywołała więc myśliwego i rzekła:
- Wyprowadź dziewczynkę do lasu, nie chcę jej więcej widzieć. Masz ją zabić, a na dowód przynieść mi jej serce. 
Myśliwy usłuchała rozkazu, wyprowadził Śnieżkę do lasu, lecz gdy wyciągnął nóż, ażeby wyrwać jej niewinne serduszko, rozpłakała się dziewczynka i zaczęła prosić go tymi słowami:
- Ach, drogi człowieku, daruj mi życie, pójdę sobie daleko przez ten dziki las i już nigdy nie wrócę do domu.
A że była tak piękna, ulitował się myśliwy i powiedział:
- Uciekaj więc dobre dziecko!
"Dzikie zwierzęta i tak cię pożrą - pomyślał sobie, ale jakoś lżej mu się zrobiło na sercu, bo żal mu było ją zabić. A spotkawszy na drodze warchlaka, zabił go, wyjął mu płuca i wątrobę, i przyniósł królowej na dowód, że zabił Śnieżkę. Kucharz musiał  je ugotować w osolonej wodzie, a zła kobieta zjadła i jedno i drugie, w przekonaniu, że to płuca i wątroba śnieżki. 
Tymczasem wystraszone dziecko błąkało się po lesie, nie wiedząc, co począć. Zaczęła biec i biegła tak po kamieniach i przez ciernie, a dzikie zwierzęta uchodziły jej z drogi nie robiąc jej nic złego, aż zabrakło jej tchu, a był już wieczór; wtem ujrzała maleńki domek i weszła do niego chcąc odpocząć. W domku tym wszystko było maleńkie, ale tak czyste i miłe, że trudno opowiedzieć. Pośrodku stał stoliczek, nakryty białą serwetką, z siedmioma małymi miseczkami,a przy każdej miseczce leżała miseczka, a przy każdej miseczce leżała łyżeczka, nożyk i widelczyk, a na środku stało siedem kubeczków. Pod ścianami ustawionych było siedem łóżeczku, jedno przy drugim, starannie zaścielonych czyściutką pościelą.
Ponieważ Śnieżka była bardzo głodna i spragniona, zjadła z każdej miseczki po troszku jarzynki i po kawałeczku chleba, a z każdego kubeczka upiła kropelkę wina, gdyż nie chciała jednemu zjeść wszystkiego. Potem chciała się położyć do jednego z łóżeczek, ale ani jedno nie było odpowiednie, jedno za długie, drugie za krótkie, aż wreszcie, wypróbowawszy wszystkie, ułożyła się w siódmym, gdyż to jedno było w sam raz, i otuliwszy się kołderką zasnęła.
Kiedy się już zupełnie ściemniło przyszli gospodarze tego domku. 
Było to siedmiu karzełków, którzy do tej pory pracowali w górach wydobywając drogie kruszce. Zapalili siedem świeczek, a kiedy w pokoju zrobiło się jasno, zauważyli, że ktoś tu był, gdyż nie wszystko i znaleźli w tym samym porządku, w jakim zostawili.
Pierwszy zapytał: - Kto siedział na moim krzesełku?
Drugi: - Kto jadł z mojego talerzyka?
A trzeci: - Kto ułamał kawałek mojego chleba?
Czwarty: - Kto zjadł moją jarzynkę?
Piąty: - Kto używał mojego widelczyka?
Szósty: - Kto kroił moim nożykiem?
Siódmy: - Kto upił z mojego kubeczka?
A kiedy pierwszy się obejrzał, zawołał:
- Kto wchodził do mojego łóżeczka?
Reszta przybiegła, a każdy zawołał ze zdziwieniem:
- I w moim też ktoś leżał.
A kiedy siódmy zajrzał do swojego łóżeczka, zobaczył w nim śpiącą Śnieżkę. Zawołał swych towarzyszów, którzy pokrzykując ze zdziwienia przynieśli swoje świeczki; uważnie poczęli się przyglądać Śnieżce.
- Ach, ach, ach! - wołali - jakie to dziecko jest piękne! - i byli nim tak ucieszeni, że nie chcieli dziewczynki obudzić i pozostawili ją w łóżeczku. Siódmy karzełek spał u każdego z towarzyszy po godzince, aż minęła noc. 
Kiedy następnego dnia Śnieżka obudził się i ujrzała siedmiu karzełków, przestraszyła się bardzo. Ale oni byli bardzo życzliwi i zapytali: 
- Jak się nazywasz?
- Nazywam się Śnieżka - odpowiedziała.
- W jaki sposób dostałaś się do naszego domku? - pytały dalej karzełki.
Opowiedziała im więc Śnieżka, jak to macocha kazała ją wyprowadzić do lasu i zabić, jak myśliwy ulitował się nad nią, jak biegła cały dzień, aż wreszcie napotkała ten domek. A na to karzełki:
- Jeżeli zechcesz nam prowadzić gospodarstwo, gotować, prać i szyć, a wszystko utrzymywać w porządku, to możesz u nas pozostać, a niczego ci nie zabraknie.
- O tak - zawołał dziewczynka - z całego serca! - i pozostała u nich. Utrzymywała im dom w porządku;od samego rana szły karzełki w góry wydobywać złoto i brylanty, a wieczorem wracały na kolację, którą przygotowywała Śnieżka. Cały dzień dziewczynka była sama w domu, a karzełki przed wyjściem zawsze mówiły:
- Strzeż się macochy, która może się dowiedzieć, gdzie jesteś; pamiętaj, nie wpuszczaj nikogo!
Królowa zjadłszy płuca i wątrobę, które uważała za płuca i wątrobę Śnieżki, myślała, że jest znowu najpiękniejsza. Podeszła do swojego lusterka i zapytała z uśmiechem:

   Lustereczko, lustereczko powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?

A lusterko odpowiedziało:

Tyś piękna królowo jak gwiazdy na niebie
Ale za lasami, ale za górami
Żyje Śnieżka z karzełkami,
 Tysiąc razy piękniejsza od ciebie.

Zatrzęsła się ze złości królowa, gdyż wiedziała, że lusterko mówi prawdę. Zrozumiała, że ją myśliwy oszukał i że Śnieżka żyje. Znów dniami i nocami nie mogła ze złości zaznać spokoju i myślała tylko o tym, jakby pasierbicę pozbawić życia. Bo dopóki nie będzie najpiękniejszą kobietą w całym kraju, zazdrość jej nie opuści. Po długim namyśle zła macocha umalowała sobie twarz i przebrała się za starą handlarkę, tak że nikt by jej nie poznał. W tym przebraniu poszła za lasy, za góry, gdzie mieszkała Śnieżka u siedmiu karzełków, zapukała do drzwi i zawołała:
- Piękny mam towar i bardzo tani!
Śnieżka wychyliła się z okienka i zawołała:
- Dzień dobry, miła kobieto, co macie do sprzedania?
- Dobry towar, piękny towar - odpowiedziała rzekoma handlarka. - Gorseciki jedwabne różnych kolorów - i wyciągnęła jeden, który ze wszystkich kolorów jedwabiu był ulubiony. 
- Tę uczciwą kobietę mogę wpuścić - wyszeptała Śnieżka, otworzyła drzwi kupiła sobie jeden wspaniały gorsecik.
- Zbliż się dziecię - rzekła stara - zbliż się, ja cię dobrze opaszę tym gorsetem.
Śnieżka nie przeczuwając nic złego pozwoliła się opasać nowym gorsetem; ale stara coraz mocniej i mocniej ściągała sznur, aż Śnieżce zbrakło tchu i padła zemdlona na ziemię. 
- Już nie będziesz najpiękniejsza! - zawołała macocha i wybiegła z domku.
Niedługo potem, pod wieczór, siedmiu karzełków wróciło do domu. Jakaż była ich rozpacz, kiedy ujrzały swoją ulubioną Śnieżkę, leżącą martwą na ziemi. Uniosły ją z podłogi, a zauważywszy, że jest za mocno ściągnięta sznurem gorsetu, przecięły go na pół, a kiedy gorset opadła, dziewczyna zaczęła oddychać i ożyła. Kiedy się karzełki dowiedziały, co się stało, rzekły:
- Tą starą handlarką była na pewno zła królowa, strzeż się i nie wpuszczaj nikogo, kiedy nas nie ma w domu!
Zła kobieta, wróciwszy do zamku, zadowolona podeszła do lustra i zapytała:

 Lustereczko, lustereczko powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?

A lusterko odpowiedziało:

Tyś piękna królowo jak gwiazdy na niebie
Ale za lasami, ale za górami
Żyje Śnieżka z karzełkami,
 Tysiąc razy piękniejsza od ciebie.

Kiedy to królowa usłyszała, cała krew spłynęła jej do serca ze złości, gdyż zrozumiała, że Śnieżka ożyła.
- Ale teraz - rzekła - coś takiego wymyśle, że już nie ożyjesz! - i czarodziejskimi sposobami, które jej były znane, zrobiła zatruty grzebień.
Przybrała znów postać innej starej kobiety i tak przebrana poszła za lasy, za góry, gdzie mieszkała Śnieżka u siedmiu krasnoludków, zapukała do drzwi i zawołała:
- Piękny mam towar i bardzo tani!
Śnieżka wychyliła się i krzyknęła:
- Idźcie sobie dalej, kobieto, nie wpuszczę nikogo.
- Ale obejrzeć przecież możesz? - powiedziała stara, wyciągnęła zatruty grzebień i podniosła go w górę. I tak się spodobał dziewczynie, że dała się namówić i otworzyła drzwi. A kiedy go już kupiła, odezwała się stara:
- Zbliż się, to cię porządnie uczeszę!
Śnieżka znów nie przeczuwając nic złego, pozwoliła wpiąć sobie grzebień we włosy i w tej samej chwili padła bez czucia na ziemię.
- Teraz już nie ożyjesz nie ożyjesz! - rzekła stara i odeszła w las.
Na szczęście niedaleko było do wieczora i karzełki wróciły do domu. Kiedy ujrzały Śnieżkę, leżącą na ziemi, domyśliły się, że to sprawka jej macochy. Obszukały więc Śnieżkę i znalazły zatruty grzebień, a z chwila kiedy go wyjęły, dziewczyna znowu otworzyła oczy. Opowiedziała im, co się stało, a karzełki jeszcze raz ją przestrzegły i zabroniły jej komukolwiek otwierać drzwi. 
Królowa znowu stanęła przed lustrem i zapytała: 

 Lustereczko, lustereczko powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?

A lusterko odpowiedziało:

Tyś piękna królowo jak gwiazdy na niebie
Ale za lasami, ale za górami
Żyje Śnieżka z karzełkami,
 Tysiąc razy piękniejsza od ciebie.

Kiedy to królowa usłyszała, zadrżała i krzyknęła:
- Śnieżka musi umrzeć, bodaj za cenę mojego życia!
Następnie poszła do starej, gdzie nikt nigdy nie zaglądał i zatruła tam jabłko. Wglądało ono bardzo smacznie; żółte z czerwonymi plamkami, że ktokolwiek by je zobaczył, chciałby je zjeść, ale kto by ugryzł kawałek, ten musiałby umrzeć. Kiedy jabłko było gotowe, przybrała postać wieśniaczki i tak przebrana poszła za lasy, za góry, gdzie mieszkała Śnieżka u siedmiu karzełków i zapukała do drzwi. Śnieżka wychyliła się z okienka i zawołała:
- Nie mogę tu wpuścić nikogo, siedmiu karzełków tak mi doradziło.
-Masz słuszność rzekła wieśniaczka - odchodzę już z moimi jabłkami, tylko jedno chcę ci podarować. 
- Nie - odpowiedziała Śnieżka - nic mi przyjmować nie mogę. 
- Obawiasz się trucizny? - zapytała stara - widzisz, kroję jabłko na pół, tę połówkę z czerwonym rumieńcem ty zjesz, a tę żółtą ja zjem.
Jabłko było tak zrobione, że tylko jedna połowa, ta z czerwonym rumieńcem była zatruta. Śnieżka przyglądała się ślicznemu jabłku i widząc z jakim apetytem wieśniaczka je zjada, nie mogła się dużej oprzeć pokusie, wyciągnęła rękę i wzięła zatrutą połowę jabłka. Ledwo jednak przełknęła kawałek, padła zemdlona na podłogę. Widząc to królowa zawołała:
- Biała jak śnieg, rumiana jak krew, czarnowłosa jak heban! Tym razem już cię twoje karły nie obudzą.
A kiedy znów spytała lustra:

Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?

Lustereczko odpowiedziało wreszcie:

Tyś, królowo, najpiękniejsza jest na świcie.

I tak odzyskało spokój jej zawistne serce, jeśli zawistne spokoju może zaznać.  


Gdy karzełki wróciły do domu znalazły Śnieżkę nieprzytomną na ziemi. Podniosły ją, obszukały, czy nie ma znów czegoś zatrutego, rozczesały jej włosy, umyły wodą i winem, ale nic nie pomogło: ich ukochana dziewczyna wydawała się być martwa. Ułożyły ją więc karzełki na katafalku i obsiadły dokoła, przez trzy dni opłakując Śnieżkę. Wreszcie postanowiły ją pochować, ale wyglądała tak świeżo i pięknie, że zawołały:
- Nie, nie możemy jej oddać czarnej ziemi! - i kazały zrobić szklaną trumnę, aby w niej można ją było ze wszystkich stron widzieć. Do tej trumny włożyły Śnieżkę, złotymi literami wypisały jej imię i że była królewską córką. Postawiły trumnę na szczycie góry i jeden z nich zostawał zawsze na straży. Nawet ptaki przyfrunęły opłakiwać Śnieżkę, najpierw sowa, potem kruk, wreszcie gołąb.
Długo, długo leżała Śnieżka w szklanej trumnie i nie zmieniła się wcale, wciąż wyglądała, jakby spała, gdyż była biała jak śnieg, rumiana jak krew i czarnowłosa jak heban. Zdarzyło się raz, że młody, piękny królewicz przejeżdżał przez las i przybył do domku karzełków, aby tam przenocować. Zobaczył on szklaną trumnę na wzgórzu, a w niej piękną Śnieżkę, a przeczytawszy to, co było złotymi literami wypisane, zwrócił się do karzełków i rzekł:
- Dajcie mi tę trumnę, a zapłacę wam, ile tylko zechcecie.
Ale karły odpowiedziały:
- Nie oddamy jej za skarby całego świata.
Na to królewicz:
- Więc podarujcie mi ją, gdyż nie mógłbym teraz żyć bez widoku Śnieżki, będę ją czcić i uwielbiać, jako najdroższą dla mnie istotę na świecie.
Po tych słowach zgodziły się karzełki i oddały królewiczowi trumnę ze śpiącą  niej Śnieżką, a ten kazał pachołkom nieść ją na ramionach przed sobą. I zdarzyło się wtedy, że jeden z pachołków potknął się, a przy tym wstrząśnięciu wypadł z ust Śnieżki kawałek zatrutego jabłka, który jej utkwił w gardle. Po chwili dziewczę otworzyło oczy i uniosło wieko trumny. 
- Gdzie jestem?! - zawołała
A królewicz uradowany odpowiedział:
- Jesteś u mnie! - i opowiedział jej, jak się to wszystko zdarzyło, kończąc: - Kocham cię ponad wszystko na świecie; chodź ze mną do zamku mojego ojca, ty będziesz moją żoną!
Śnieżka uradowana poszła z nim, a ślub ich odbył się z wielką wspaniałością i uroczystością.
Na ten ślub została też zaproszona jej macocha, a kiedy włożyła wspaniałe szaty, stanęła przed lustrem i zapytała:

Lustereczko, lustereczko, powiedz przecie,
Kto najpiękniejszy jest na świecie?

Lusterko odpowiedziało:

Tyś piękna królowo, jak gwiazdy na niebie,
Lecz młodziutka królowa jest tysiąc razy piękniejsza od ciebie.

Zdrętwiała ze zgrozy, zaklęła głośno zła kobieta i postanowiła już wcale na ślub nie iść, ale nie mogła usiedzieć w domu ze złości i ciekawości, i chciała koniecznie zobaczyć młodą królową. Kiedy poszła na wesele, poznała Śnieżkę i oniemiała ze strachu i przerażenia. Wtedy postawiono na rozżarzonych węglach specjalnie zrobione dla niej żelazne buciki. A kiedy pachołkowie wynieśli je trzymając obcęgami i ustawili przed nią, musiała je włożyć i tak długo w nich tańczyć, aż martwa padła na ziemię. 

Bracia Grimm:)) 

3 komentarze:

  1. Ale długo szukałam tej wersji... To jest wersja mojego dzieciństwa słuchałam jej tysiące razy

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie czy wiesz może z jakiej książki ono pochodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wersja pochodzi ze zboru Baśni braci Grimm. Nie mam teraz dostępu do tej książki, ale wydanie to było z końca lat 80-tych ubiegłego wieku. To też jest wersja mojego dzieciństwa. Pozdrawiam:))

      Usuń