Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ptaszynka


Pewien leśniczy poszedł raz na polowanie, a gdy się znalazł w głębi boru, usłyszał nagle jakieś kwilenie, niby płacz dziecka. Poszedł więc za tym głosem i wkrótce stanął przed wysokim drzewem, na którego wierzchołku siedziało maleńkie dziecię. Matka bowiem zasnęła z dzieckiem pod drzewem, jakiś zaś ptak drapieżny, widząc dziecko, uśpione na jej łonie, porwał je i zaniósł na drzewo. Leśniczy wszedł na drzewo, zdjął dziecię i w duchu rzekł:
- Zabierz to dziecię do domu i wychowaj je razem ze swoją Lenką.
Tak też uczynił. Dzieci podrastały razem w wielkiej miłości. Dziecko zaś znalezione na drzewie nazwano Ptaszyną, gdyż było porwane przez ptaka. Ptaszynka i Lenka kochały się tak bardzo, że gdy się tylko chwilkę nie widziały, ogarniał je smutek.
Miał jednak leśniczy starą kucharkę, która wzięła pewnego wieczoru wiadra i poczęła znosić wodę, a nie raz, lecz wile razy chodziła do studni. Ujrzała to Lenka i zapytała:
- Po co znosisz tyle wody?
- Jeżeli nie powtórzysz tego nikomu, powiem ci - odparła kucharka.
Wówczas Lenka rzekła, że nie powtórzy tego nikomu, a kucharka odparła: 
- Jutro raniutko, gdy pan leśniczy pójdzie na polowanie, zagrzeję tę wodę i ugotuję w niej Ptaszynkę.
Nazajutrz leśniczy wstał i wyszedł na polowanie, dzieci zaś leżały jeszcze w łóżeczku. Wówczas Lenka rzekła do Ptaszynki:
- Jeżeli mnie nie opuścisz, to i ja ciebie nie opuszczę!
A Ptaszynka na to:
- Nigdy, przenigdy!
Na to zaś Lenka:
- Muszę ci więc powiedzieć, że stara kucharka naznosiła wczoraj dużo wody, a kiedy zapytałam, po co to robi, rzekła, że jeżeli nie powtórzę tego nikomu, to mi powie. Ja jej przyrzekłam, że nikomu tego nie powtórzę, a ona odparła, że raniutko, gdy tatuś pójdzie na polowanie zagotuje wodę, wrzuci cię do kotła i ugotuje. Ale my wstańmy szybko, ubierzmy się i ucieknijmy razem! 
Wstały więc dzieci, ubrały się prędziutko i wyszły z domu.
Tymczasem gdy woda zagotowała się w kotle, stara kucharka poszła do sypialni po Ptaszynkę. A gdy się zbliżyła do łóżeczka, spostrzegła, że dzieci już w nim nie ma; przelękła się więc i pomyślała:
- Co to będzie, gdy leśniczy wróci i nie zastanie dzieci w domu? Muszę posłać za nimi, może je jeszcze dogonią!
Posłał więc kucharka trzech parobków, aby dogonili dzieci. Kiedy dzieci ujrzały z daleka parobków, rzekła Lenka do Ptaszynki:
- Jeżeli mnie nie opuścisz, to i ja ciebie nie opuszczę!
A Ptaszynka odparła:
- Nigdy, przenigdy!
Na to zaś Lenka:
- Stań się więc ty krzakiem róży, a ja różami na nim.
Kiedy trzej parobcy przybyli na miejsce, ujrzeli tylko krzak róży i piękną różyczkę na nim, dzieci zaś ani śladu nie było. Pomyśleli wiec: 
- Już ich chyba nie dogonimy. 
I powrócili do domu mówiąc kucharce, że nie widzieli nic prócz krzaczka róży. Ale stara kucharka złajała ich:
- Ach, wy głupcy, trzeba było krzaczek ściąć, a różyczkę zerwać i przynieść do domu. Biegnijcie szybko, może tam jeszcze stoją.
Poszli więc parobcy po raz drugi, ale gdy ich dzieci ujrzały  z daleka, rzekła Lenka do Ptaszynki:
- Jeżeli mnie nie opuścisz, to i ja cię nie opuszczę!
A Ptaszynka odparła:
- Nigdy, przenigdy! 
Na to Lenka:
- Stań się więc ty pniem dęba, a ja jego koroną.
Kiedy trzej parobcy przybyli na to miejsce, ujrzeli tylko piękny mocarny dąb z rozłożystą, zieloną koroną. Pomyśleli więc:
- Już ich chyba nie dogonimy!
Powrócili do domu i opowiedzieli kucharce, że był tylko sędziwy dąb z zieloną koroną.
- Ach, wy głupcy - złajała ich kucharka - dlaczego nie ścięliście dębu i nie przynieśliście korony do domu?
Teraz już kucharka sama ruszyła w pogoń wraz z trzema parobkami. Kiedy dzieci ujrzały parobków, rzekła Lenka do Ptaszynki:
- Jeżeli mnie nie opuścisz, to i ja ciebie nie opuszczę!
A Ptaszynka na to:
- Nigdy, przenigdy!
Na to zaś Lenka:
- Stań się więc stawem, a ja kaczuszką na nim.
Gdy jednak zła kucharka nadeszła i ujrzała staw, a na nim kaczuszkę, nachyliła się nad wodą, aby wypić cały staw. Ale kaczuszka podpłynęła szybko, chwyciła ją dzióbkiem za włosy i wyciągnęła do wody. Tak stara czarownica utonęła w stawie.
Dzieci zaś wróciły uradowane do domu, a jeśli nie umarły dotąd, z pewnością żyją jeszcze.

Bracia Grimm:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz