Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

piątek, 26 lipca 2013

Wesele pani liszki

Bajka pierwsza

Był sobie raz stary lis o dziewięciu ogonach; podejrzewał on swoją żonę, że nie jest mu wierna i chciał wystawić ją na próbę. Wyciągnął się pod ławą i ani drgnie, udając zmarłego. Pani liszka zamknęła się w swojej alkowie, a jej służka, panna kotka, usiadła przy piecu, warząc strawę. Kiedy rozeszła się wieść, że stary lis nie żyje, zaczęli się schodzić zalotnicy. Służka usłyszała, że ktoś stoi pod drzwiami i puka; poszła otworzyć, a za progiem stał młody lis, który odezwał się w te słowa: 
Miła kotko, co robicie,
Czuwacie-li czy też śpicie?
Kotka odrzekła:
Wcale nie śpię, czuwam sobie. 
Pytasz, panie, co ja robię? 
Warzę piwo, masłem kraszę,
Chcesz być, panie, gościem naszym?

- Piękne dzięki - odparł lis - a co porabia pani liszka?
Służka odrzekła:
Pani siedzi w swej alkowie,
Wypłakuje skargi wdowie,
Słów pociechy nie chce słuchać,
Bo pan lis wyzionął ducha.

- Powiedzcie jej, panienko, że przyszedł młody lis i pragnie jej się oświadczyć.
- Już do niej idę, młody panie.

Poszła kotka, tupu tup,
Drzwi stuknęły, stuku stuk.

Pani liszko, słyszysz mnie? - 
Tak, koteczko, przybliż się. -
Zalotnik czek u drzwi. -
Jak wygląda, powiedz mi!

- Czy ma też dziewięć takich pięknych ogonów, jak nieboszczyk pan lis? 
- O, nie - odparła kotka - ma tylko jeden ogon.
- W takim razie ja go nie chcę.
Panna kotka zeszła na dół i odprawiła zalotnika z kwitkiem.
Wkrótce znów rozległo się pukanie i w drzwiach stanął następny lis, on również pragnął oświadczyć się pannie liszce; a miał dwa ogony; nie poszło mu jednak lepiej niż pierwszemu. Potem przychodziło jeszcze wiele lisów, a każdy miał o jeden ogon więcej niż jego poprzednik; wszystkie jednak odeszły z niczym, aż w końcu zjawił się zalotnik o dziewięciu ogonach, takich jakie posiadał stary pan lis. Ledwie wdowa o tym usłyszała, zawołała z radością do kotki:

Teraz bramy otworzymy,
Stare truchło wyrzucimy!

Wreszcie miało się odbyć wesele, kiedy stary pan lis wyskoczył spad ławy, wyłoił całe towarzystwo i przepędził je wraz z panią liszką za swego domu.

Bajka druga

Kiedy stary lis umarł, przyszedł w zaloty wilk, zapukał do drzwi, a kotka, służąca pani liszki, otworzyła mu. Wilk przemówił do niej w te słowa:

Jak się miewasz, panno kotko,
Czemuś sama, moje złotko?
Co dobrego tu porabiasz?

Kotka mu odrzekła:
Gotuję na mleku kaszę,
Chcesz być, panie, gościem naszym? 

- Piękna dzięki - odparł wilk - czy pani liszki nie ma w domu?
A kotka na to:
Siedzi na górce w komorze,
Żalu utulić nie może
Bo za prawdę, co za strata,
Nasz pan lis zszedł z tego świata.
Wilk jej odrzekł: 
By nowego męża mieć,
Wystarczy jej na dół zejść.

Kotka do sieni skoczyła,
Raźno schody przemierzyła
I pięcioma pierścieniami
Zastukał w drzwi do swojej pani.

Pani liszko, dobra wieść,
Wystarczy ci na dół zejść,
By nowego męża mieć.
Pani liszka zapytała:
- Czy ten pan ma czerwone porteczki i spiczasty pyszczek?
- Nie - odparła kotka.
- To nic mi po nim.
Kiedy wilk został odprawiony, przyszedł pies, potem jeleń, zając, niedźwiedź, lew i wszystkie leśne zwierzęta po kolei. Ale każdemu brakowało przynajmniej jednej z wielkich zalet starego pana lisa i kotka musiała wszystkich zalotników odprawić z kwitkiem. Na koniec zjawił się młody lis. I znów zapytała pani liszka:
- Czy ten pan ma czerwone porteczki i spiczasty pyszczek?
- Tak - odparła kotka. - Ma i jedno i drugie.
- Niech więc przyjdzie tu do mnie na górę - rzekła pani liszka i kazała służce szykować wesele.
Kotko, komorę porządnie zamieciesz,
Oknem wyrzucisz starego i śmiecie! 
Gdy wracał z łowów, oj, jak to nie ładnie!
Myszki sam zjadał,
Nie dawał mi żadnej.

I odbyło się z młodym lisem huczne wesele, goście bawili się i tańcowali tak zawzięcie, że pewnie do dziś tańczą, jeśli wcześniej nie przestali.
Bracia Grimm:))
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz