Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

niedziela, 11 stycznia 2015

Królowa Śniegu - opowiadanie pierwsze

Jest w nim mowa o lustrze i o okruchach.


Posłuchajcie! Zaczynamy! Kiedy bajka się skończy, będziemy wiedzieli więcej, niż wiemy teraz, bo to był zły czarownik; jeden z najgorszych.
Pewnego dnia wpadł w świetny humor, zrobił bowiem lustro, które posiadało tę właściwość, że wszystko dobre i ładne, co się w nim odbijało, rozpływało się na nic, a to, co nie miało żadnej wartości i było brzydkie, występowało wyraźnie i stawało się jeszcze brzydsze. Najpiękniejsze krajobrazy wyglądały w tym lustrze jak gotowany szczaw, piękni ludzie byli szkaradni albo stali na głowach bez tułowia. Twarze w tym lustrze były tak wykrzywione, że nie można ich było rozpoznać. Ten, kto miał piegi, mógł być pewien, że pokryją mu cały nos i policzki. 
Czarnoksiężnik zaś uważał, że to było ogromnie zabawne. Skoro tylko przez głowę człowieka przeleciała jakaś zacna, dobra myśl, już twarz w lustrze wykrzywiała się, a czarny mag śmiał się ze swego sprytnego wynalazku. Wszyscy, którzy chodzili do szkoły czarnoksiężnika, gdyż założył czarno-magiczną szkołę, opowiadali na prawo i na lewo, że stał się cud. Uważali, że dopiero teraz będzie można będzie dowiedzieć się, jak naprawdę wygląda świat i ludzie. Biegali wszędzie z lustrem i w końcu nie było ani jednego człowieka, ani jednego kraju, który by nie został w nim opacznie odbity. Przyszło im do głowy, by polecieć do nieba i zabawić się kosztem aniołów i Boga. Im wyżej lecieli z lustrem, tym bardziej wszystko się wykrzywiało, ledwie mogli je utrzymać, lecieli wyżej i wyżej. Wtedy lustro zarżało tak strasznie, że wypadło im z rąk na ziemię, gdzie rozprysło się na tysiące milionów, bilionów i jeszcze więcej okruchów. Teraz dopiero wyrządzili o wiele większą krzywdę niż przedtem, gdyż niektóre kawałki były mniejsze od ziarenka piasku i pofrunęły daleko w świat. Gdy wpadły komuś do oka, tkwiły w nim i wtedy człowiek ten widział wszystko na odwrót albo spostrzegał tylko to, co było w danym przedmiocie złe, gdyż każdy odłamek lustra miał tę samą właściwość, co całe lustro. Byli ludzie, którym taki odłamek wpadał do serca i wtedy działo się coś okropnego. Serce stawało się jak kawał lodu. Niektóre kawałki szkła były takie duże, że zrobiono  nich szyby okienne, ale nie warto było patrzeć przez nie na przyjaciół. Inne kawałki dostały się do okularów i źle się działo, kiedy ludzie nakładali te okulary, aby dobrze widzieć i dobrze sądzić. Zły czarnoksiężnik śmiał się, aż mu się brzuch trząsł i to go przyjemnie łaskotało.
A w powietrzu unosiły się wciąż maleńkie okruchy lustra. I słuchajcie co się stało!

Hans Christian Andersen:))    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz