Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

poniedziałek, 2 maja 2016

Królowa Śniegu - opowiadanie szóste

Laponka i Finka 


Zatrzymali się przed małym, bardzo nędznym domkiem. Dach pochylał się aż do ziemi, a drzwi były tak niskie, że mieszkańcy musieli pełzać na czworaka chcąc wejść lub wyjść. W domu nie było nikogo prócz starej Laponki, która stojąc przy lampie tranowej, smażyła rybę. Ren opowiedział całą historię Gerdy, ale najpierw swoją własną, bo uważał, że ta jest o wiele ważniejsza, a Gerda była tak zmarznięta, że nie mogła wcale mówić.
- Ach, moi drodzy - powiedziała Laponka. - Macie jeszcze daleką drogę przed sobą. Musicie przebiec jeszcze przeszło sto mil równiną Finmarku, aż tam, gdzie rozsiadła się Królowa Śniegu i puszcza co wieczór bengalskie ognie. Napiszę parę słów na wysuszonym dorszu, nie mam papieru, a chcę napisać do Finki, tam na północy, on da wam lepsze wskazówki niż ja.
Kiedy Gerda ogrzała się, najadła i napiła, Laponka napisała na wysuszonym dorszu parę słów, kazała Gerdzie dobrze tego pilnować, przywiązała ją znowu do rena, który pędził razem z nią. "Fut, Fut!" - zabrzmiało wysoko w powietrzu. Przez całą noc płonęła najpiękniejsza niebieska zorza polarna i potem przyjechali do Finmarku, i zapukali do komina Finki, bo w chacie nie było nawet drzwi wejściowych. 
Wewnątrz był tak straszny upał, że Finka sama chodził prawie zupełnie nago. Była mała i bardzo brudna. Zaraz rozebrała Gerdę, zdjęła z niej rękawice i buciki, aby nie było jej za gorąco. Renowi położyła na głowie kawałek lodu i potem przeczytała to, co było napisane na skórze dorsza. Przeczytała trzy razy, tak że nauczyła się tego na pamięć i wrzuciła rybę do gotującej się wody w garnku, bo nadawała się do jedzenia, a ona nigdy niczego nie marnowała.
Ren opowiedział jej najpierw swoją historię, a potem dziej Gerdy, a Finka błyskała mądrymi oczami, ale nic nie mówiła.
- Jesteś taka mądra - powiedział ren. - Wiem, że potrafisz związać wszystkie wiatry świata jedną nitką. Kiedy żeglarz rozplątuje jeden węzeł, wieje przyjazny wiatr, kiedy rozplątuje drugi wieje ostry wicher, a kiedy rozwiązuje trzeci i czwarty, zrywa się taka burza, że lasy się przewracają. Czy zechciałbyś dać dziewczynce taki napój, aby zrobiła się silna jak dwunastu mężczyzn i aby zwyciężył Królową Śniegu?
- Silna jak dwunastu mężczyzn? - zapytała Finka. - Na cóż to się jej może przydać? - Potem podeszła do łóżka, wzięła dużą, zwiniętą skórę i rozwinęła ją. Były tam napisane dziwaczne litery. Finka zaczęła czytać, aż jej pot spływał z czoła.
Ale ren wstawił się tak gorąco za Gerdą, a Gerda patrzyła takimi błagalnymi, pełnymi nadziei oczami, że finka zaczęła znowu błyskać spojrzeniem, zaciągnęła rena w kąt pokoju i szepnęła coś kładąc mu na głowę świeży lód. 
- Kay jest co prawda u Królowej Śniegu, ma tam wszystko, czego tylko dusza zapragnie i jest pewien, że to najlepsze miejsce na świecie, ale dzieje się to dlatego, że ma w sercu mały odłamek szkła i okruszynkę szkła w oku. trzeba mu to wyjąć, inaczej nie stanie się nigdy na powrót prawdziwym człowiekiem i Królowa Śniegu zachowa nad nim moc.
- Ale czy nie mogłabyś dać Gerdzie czegoś takiego, żeby stała się mocniejsza od wszystkich?
- Nie mogę jej użyczyć większej mocy od tej, którą posiada. Czyż nie widzisz jaka jest potężna? Czy nie widzisz, jak jej chcą służyć ludzie i zwierzęta, jak udała jej się przejść przez świat na bosych nóżkach? Nie powinna myśleć, że to myśmy użyczyli jej tej potęgi, ona tkwi w jej sercu, pochodzi stąd, że Gerda jest dobrym, niewinnym dzieckiem. Skoro jej samej nie uda się dostać do Królowej Śniegu i uwolnić Kaya od odłamków szkła, to my jej nic nie pomożemy. O dwie mile stąd zaczyna się ogród Królowej Śniegu, tam możesz zanieść dziewczynkę. Posadź ją na śniegu koło wielkiego krzaka pełnego czerwonych jagód. Nie marudź długo, tylko pośpiesz się i wróć tu znowu. - Potem Finka uniosła Gerdę, posadziła ją na grzbiecie rena, a ren popędził, jak tylko mógł najprędzej.
- Ach, nie zabrałam moich trzewików, nie mam rękawic! - zawoła Gerda; spostrzegła to, bo było przeraźliwie zimno, ale ren nie odważył się zatrzymać, pędził, aż przebiegł do dużego krzaka z czerwonymi jagodami. Tam posadził Gerdę, pocałował ją w czoło, a wielki, jasne łzy popłynęły z oczu po policzkach zwierzęcia. Potem pobiegł z powrotem tak prędko, jak tylko mogły unieść go nogi. A Gerda stała bez trzewików i bez rękawiczek pośrodku lodowatego, zimnego pola Finmarku.
Biegła przed siebie, jak tylko mogła najszybciej. Nagle nadciągnął cały pułk śnieżnych ptaków; ale nie padały z nieba, niebo było zupełnie jasne i błyszczące od zorzy północnej. Ptaki śniegu biegły tuż przy ziemi i im bardziej się zbliżały, tym były większe. Gerda pamiętała jeszcze, jakie wielkie i kunsztowne wydawały się jej ptaki śniegu wtedy, kiedy je oglądała przez powiększające szkło, ale tu były jeszcze o wiele większe i bardziej zdumiewające. Były żywe i stanowiły przednią straż Królowej Śniegu. Miały najdziwniejsze kształty. Niektóre wyglądały jak szkaradne wielkie jeżowce, inne jak sploty wężów, wysuwających głowy, a znowu inne - jak małe grube niedźwiedzie o nastroszonej sierści. Wszystkie były oślepiająco białe, wszystkie były żywymi ptakami śniegu.
Gerda biegła dalej przed siebie, a mróz był tak wielki, że widziała swój własny oddech. Parował z jej ust jak gęsty dym. Oddech ten stawała się coraz gęstszy i ułożył się w kształt jasnych aniołów, które w miarę zbliżania się do ziemi stawały się coraz większe. Wszystkie miały na głowach hełmy, a w rękach dzidy i tarcze. Było ich coraz więcej i kiedy Gerda przystanęła na chwilę, staną na około niej cały legion; uderzył swoimi mieczami w szkaradne ptaki śniegu tak, że te rozpadały się na tysiące drobnych kawałków, a Gerda szła dalej pewnie i radośnie na przód. Aniołki gładziły jej nogi i ręce, wtedy nie czuła wcale zimna i szła prędko na przód do pałacu Królowej Śniegu.
A teraz zobaczmy, co działo się z Kayem. Nie myślał on wprawdzie o Gerdzie, a już najmniej o tym, że stała n dworze przed pałacem. 

Hans Christian Andersen:))  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz