W kuchni znów krząta się Konwaliowa Wróżka. Soczyste
pomidory wyjmuje z koszyka, przed chwilą zerwała je z zielonych, gadatliwych
krzaczków w ogrodzie. Delikatnie głaszcze ich czerwoną skórkę, wącha.
- Dziś ugotujemy zupę pomidorową – mówi. - Pucusiu gdzie
jesteś?
Na skinienie Wróżki przybiega garnek – Puciuś.
- Tak, tak – woła – wszystko słyszę i wezmę te pomidory.
– Chodź, chodź – radośnie prosi – Kucharko, moja kochana łyżko drewniana.
W mig, hop w bok i już razem na stole tańczą.
- Zapraszam was na piec – mówi Wróżka – już Piecuś jest
rozgrzany. Proszę Pucusiu pięć pomidorów dla ciebie – i wkłada mu warzywa do
pyzatej buzi.
- Jakie one są słodkie mniam, mniam – po brzuszku klepie
się zadowolony garnek.
- Oj ty psocie – szturcha go Kucharka – proszę zaraz tu
do mnie skoczyć na piec. Gotować, gotować, gotować!
- Już lecę – woła i razem tańczą na piecu.
On lekko kołysze się na boki, ona w środku delikatnie
miesza, by miąższ nie przywarł do cynowego wnętrza.
- Proszę - uśmiech się Lanuszka – jak pięknie idzie wam
praca.
- Jak zawsze – razem odpowiadają – ha, ha, ha! Hura,
hura!
- Miedziusiu, Miedziusiu – woła Wróżka. – Gdzie ty znowu
się wałęsasz?
Za drzwiami słychać miedziane tupanie-brzdękanie.
- Jestem, już zaraz – jeszcze skacze po schodach. Bęc,
bęc, brzdęk, brzdęk, brzdęk z piwnicy słychać.
- Już jestem – mówi Miedziuś.
- Czemu kochany, znów się chowasz? – Pyta Lanuszka.
- Nie chowam się – odpowiada nie co speszony. – O proszę
przyniosłem seler, por, marchewkę, cebulę i pietruszkę na wywar.
- Cały się przy tym ubrudziłeś – woła zgodny duet z
pieca. – Jak teraz chcesz gotować zupę? Na co czekasz, już proszę się umyć –
śmiej się Kucharka i Pucuś.
- Nożyku, do mej reki proszę – mówi Wróżka i warzywa
zaczyna obierać.
Tymczasem Miedziuś wskakuje do zlewu i dokładnie się
pucuje. Po brzegi zaraz wypełniony wodą wskakuje na piec.
- Już jestem czysty – przyjaciołom odpowiada. – Czemu
tak mi się przyglądacie?
- Bo z ciebie jest nie zły psot – Kucharka odpowiada – Gdzieś
ty wcześniej był?
- Na spacerze, przecież przepiękna dzisiaj pogada i
szkoda taki dzień tylko na siedzenie w domu marnować. Jaki ze mnie psot?
–Troszeczkę się naburmuszył – warzywa do zupy przyniosłem.
- Tylko na spacerze? – Pucuś się śmieje.
- Już dobrze moi kochani, później o tym porozmawiamy –
mówi Wróżka, podając kawałek mięsa Miedziusiowi.
- Pomidory już chyba gotowe. Przetrzyjcie je teraz, żeby
pozbyć się skórek– Lanuszka poprosiła i do mięsa dodała wszystkie obrane
warzywa. Solą i pieprzem jeszcze doprawiała do smaku.
- Czy pomidory już na przecier przetarte moi kochani? –
Z uśmiecham zapytała.
- Tak, tak –już Pucuś figlarnie się przechylił i podał
go Miedziusiowi.
- Proszę trochę ostrożniej, bo na boki pryskasz zamiast
do środka eliksir słodki wlewać – zabulgotał miedziany kocioł.
- Przepraszam – odpowiedział Pucuś i już w zlewie z
pluskiem się kąpał.
- Stoliczku, nakryj się – Lanuszka klasnęła w dłonie. –
Zaraz przyjdą goście, a zupa już prawię gotowa.
Obrus biały gładko rozłożył się na stole. Z szafek
wyfrunęły półmiski, z szuflad wyskoczyły roześmiane łyżki. Ładnie w rzędach
ułożyły się do obiadu.
Do drzwi już zaczęli pukać mili goście.
Bajka polska :))
Tą bajkę napisałam na zajęciach ze sztuki pisania:))
OdpowiedzUsuń