Żyło
sobie dwoje staruszków. Wiele nie posiadali, tylko chatkę ubogą i
kawałeczek łąki, a jedyną ich pociechą była dwójka dzieci: córeczka Alonuszkai
synek Iwanuszka. Malec był psotny, na nauki rodziców nie zważał. Za to
Alonuszka, starsza i poważniejsza, wszystkiego słuchała, wszystko
zapamiętywała, zawsze ostrożna i rozumna. Pewnego razu staruszkowie pomarli i
dzieci zostały na świecie samiuteńkie. Ruszyła Alonuszka szukać pracy
dla siebie i opieki nad braciszkiem. Ruszyła w świat, ale jak tu wiedzieć, gdzie
ten świat jest, jaki on wielki i czy daleko iść trzeba? zawiązała węzełek
na kijaszku, wzięła braciszka za rękę i poszli oboje drogą pomiędzy złotymi
pszennymi łanami, przez łąki świerszczami dzwoniące, obok brzezinek
srebrno-zielonych.
Szli
cały dzień, aż braciszkowi zachciało się pić.
-
Siostrzyczko, pić mi się chce, poratuj - zapłakał Iwanuszka
-
Wytrzymaj, kochany, przed wieczorem dojdziemy do wioski, tam się ze studni
napijesz - odpowiedziała Alonuszka.
Poszli
dalej, ale do studni wciąż kawał drogi, słońce niemiłosiernie pali, pot na
grzbiet i czoło wyciska. Nie sposób wytrzymać. raptem zobaczyli na drodze
głęboki odcisk krowiego kopyta, a w nim woda stała, jak w kałuży.
-
Alonuszka, łyknę ja wody, bo dalej nie zdołam iść - ucieszył się chłopczyk.
- Oj,
nie pij, braciszku miły, bo zaraz się w cielaczka zamienisz - ostrzegła go
Alonuszka, pamiętając nauki rodziców, by się nie dać zwieść pokusie, która ni z
tego, ni z owego pod rękę w chodzi.
poszli
dalej, ale studnia wciąż daleko, słońce bezlitośnie świeci, pot oczy zalewa.
Patrzą oboje, a tu na samym środku drogi wyraźnie odciśnięte końskie
kopyto. A w nim woda stoi.
-
Siostrzyczko najmilsza, daj mi się napić choć łyczek, choć wargi umoczyć!
-
Zosaw, Iwanuszka, bo się w źrebaka zamienisz - upomniała malca mądra
siostrzyczka.
Wzięła
go mocniej za rękę i pociągnęła dalej.
Znów
szli długo. Studni i wioski ani śladu, słońce zniżyło się ku zachodowi i prosto
w oczy zaświeciło. Pragnienie dokuczyło dzieciom jeszcze mocniej. nagle patrzą,
a na drodze odciśnięty równiutko ślad koziego kopyta, a w
nim woda błękitna stoi.
-
siostrzyczko, z sił całkiem opadłem, iść dalej nie mogę! Daj się napić wody! -
zapłakał Iwanuszka.
- Nie
pij, braciszku, nie podchodź, bo się w koziołka zamienisz - ostrzegła
Alonuszka, ale było już za późno.
Malec
wyrwał rączkę z jej dłoni, podbiegł, napił się wody z odcisku koziego kopytka i
natychmiast zamienił się w koziołka.
Zapłakała
Alonuszka rzewnymi łzami, że nie upilnowała braciszka. Siadła na skraju drogi i
załamała ręce. W wokół niej skakał biały koziołek, próbując polizać jej
policzki i po swojemu pocieszyć.
Dziewczyna
płakała aż do wieczora. Trzeba trafu, przejeżdżał tam tędy młody kupiec. Ujrzał
cudną z koziołkiem, zatrzymał się i spytał.
- Czemu
płaczesz, pięknolice dziewczę? Ukrzywdził cię kto, czy żal jakowyś twą duszę
ściska?
Alonuszka
opowiedziała mu o swoim nieszczęściu, o tym, że miała rodziców, ale pomarli,
miała braciszka, ale zmienił się o to w koziołka i już sama jedna na świecie
została. Ulitował się kupiec i sam ukradkiem łzę na policzku roztarł.
-
Zostań moją żoną - oświadczył się Alonuszce. - Biedy nie zaznasz, atłasowe
suknie ci kupię, złotem szyje twą przyozdobię. a i twemu
braciszkowi-koziołeczkowi krzywdy zrobić nie dam. gdziekolwiek pójdziesz, on
zawsze za tobą podąży i z tobą zostanie - obiecał kupiec.
Alonuszka
pomyślała, pomyślała, wreszcie zgodziła się i za mąż wydała się za kupca.
Koziołeczka zabrali ze sobą, weselisko piękne uszykowali, a potem żyli sobie we
troje.
Powiedzieć
by można, żyli całkiem szczęśliwie, gdy nie to, że z koziołka nikt czaru złego
nie potrafił zdjąć. Toteż Iwanuszka jako koziołek jadł, pił i przebywał zawsze
tam, gdzie jego siostrzyczka i jej mąż.
ale
sielanka nie trwała długo. pewnego razu, gdy kupiec udał się w daleką zamorską
podróż z towarami, do domu zajrzała Jędza-Utopica. Stanęła przed oknem
kupieckiego pałacyku i zaczęła wabić Alonuszkę:
-
Pójdź, dziecko drogie, zaprowadzę cię nad rzekę, tam twój mąż korabiem przybija
i piękne towary na brzeg zaraz wyładuje...
Cóż, stęskniona za
mężem Alonuszka usłuchała jędzy-Utopicy i poszła za nią. gdy przyszła nad
rzekę, po korabiu męża nie było ani śladu, za to jędza błyskawicznie zarzuciła
Alonuszce na szyję powróz uwiązany do kamienia młyńskiego i wrzuciła ją do
rzeki. a sama, za pomocą czarów, przemieniła się w piękną Alonuszkę,
przywdziała jej suknię, jej korale i pierścienie, włosy uczesała tak samo jak
ona i przykryła je haftowaną chustką Alonuszki. i tak uszykowana poszła
do domu kupca, myśląc, że nikt nie widział jej zbrodni. Ale myliła
się, bo wszystko zobaczył koziołek, który ukradkiem poszedł za nią
nad rzekę.
Domownicy
nie poznali się na zmianie. Wrócił z wyprawy kupiec i też niczego nie
dostrzegł. Tylko koziołek był zmarkotniały, przestał
jeść, przestał pić, główkę z różkami zwieszał aż do ziemi.
Co rano biegał nad rzekę, by tam meczeć dziwną piosenkę:
Alonuszko, siostrzyczko miła,
Gdzie cię wiedźma zła ukryła?
Pod ziemię i bystrą wodę
Wrzucono twe życie młode.
Kupiec
po powrocie do domu nie domyślił się, po co koziołek chodzi nad rzekę i meczy
sobie dziwne piosenki, ale wredna Jędza domyśliła się wszystkiego. i
postanowiła koziołka zabić.
Poszła
wprost do kupca i powiedziała:
-
zarżnij tego koziołka, mężu miły, bo mi się znudził, a swoim meczeniem
wprowadza płaczliwy nastrój w naszym domu - poprosiła.
Kupcowi
żal było koziołka, bo przywiązał się do niego, ale
jędza przemieniana w Alonuszkę codziennie przychodziła do niego rano,
w południe i wieczorem i szeptała do ucha:
-
Zarznij koziołka! Po co nam ten koziołek?
Wreszcie
kupiec ustąpił, bo nie chciał się sprzeciwiać żonie. ledwie się zgodził, a
Jędza przemieniona w Alonuszkę popędziła do kuchni. nakazała służbie nalać wody
do wielkiego kotła, rozpalić pod nim ogień i naostrzyć nóż i tasak.
Domyślił się
koziołeczek, że Jędza na jego życie dybie. Pognał nad rzekę i nad Brzegiem
samym, w ty miejscu gdzie jędza zepchnęła do wody Alonuszkę, swym koźlim
głosem wymęczał piosenkę:
Alonuszko, siostrzyczko miła,
Gdzie cię wiedźma zła ukryła?
Jędza ostrzy na mnie nóż,
Widzę, że mój koniec już.
Pod kotłami węgle skwierczą,
Zaraz, siostro, mnie uśmiercą!
a spod
wody, z zielonej głębi, wśród szmerów fal i szelestu sitowia, dobył się tęskny,
smutny głos Alonuszki:
Iwanuszka, słyszysz mnie?
Kamień trzyma mnie przy dnie.
Trawy ręce zaplątały,
Nogi pisaki zasypały.
Moją rozpacz i mój żal
Skrył zielony całun fal.
Tymczasem
Jędza szukała wszędzie koziołeczka, ale znaleźć go nie mogła. Nie było go w
obórce, ani w stajence, ani w kuchni, ani w izbach mieszkalnych. Jędza się
zdenerwowała, wezwała sługi i kazała im koziołeczka znaleźć, wziąć na postronek
i zaprowadzić do kuchni. Rozbiegli się słudzy w poszukiwani białego koziołka.
Długo szukali, wreszcie jeden z nich wypatrzył go nad wodą. Podkradł się tam i
posłuchał, jak koziołek żali się i wypłakuje w rzeczne odmęty:
Alonuszko, siostrzyczko miła,
Gdzie cię wiedźma zła ukryła?
Jędza ostrzy na mnie nóż,
Widzę, że mój koniec już.
Pod kotłami węgle skwierczą,
Zaraz, siostro, mnie uśmiercą!
zdziwił
się sługa, ale posłuchał jeszcze trochę i włosy zjeżyły mu się na głowie. oto
spod wody usłyszał tęskny i smutny głos, który beż wątpienia należał do żony
jego pana, kupca. a pieśń dobywająca się spad fal brzmiała tak:
Iwanuszka,
słyszysz mnie?
Kamień trzyma mnie przy dnie.
Trawy ręce zaplątały,
Nogi pisaki zasypały.
Moją rozpacz i mój żal
Skrył zielony całun fal.
Sługa
nie czekał dłużej. natychmiast popędził z powrotem do domu.
-
Znalazłeś koziołka? - zaczepiła go Jędza.
- A
gdzieżby tam, przepadł gdzieś, śladu po nim nie ma - zawołał sługa i pobiegł w
te pędy do kupca.
Kupiec
nie mógł uwierzyć. Rozkazał słudze, by zaprowadził go na miejsce. obaj u kryli
się w krzakach tuż nad brzegiem rzeki. Nie czekali długo. nad brzegiem pojawił
się koziołek i płaczliwym tonem zaczął śpiewać:
Alonuszko, siostrzyczko miła,
Gdzie cię wiedźma zła ukryła?
Jędza ostrzy na mnie nóż,
Widzę, że mój koniec już.
Pod kotłami węgle skwierczą,
Zaraz, siostro, mnie uśmiercą!
Nagle,
ku przerażeniu kupca , spod wody dał się słyszeć głos Alonuszki.
Głos tak tęskny i smutny, że i kupcowi, i słudze łzy same napłynęły do oczu.
głos spod wody śpiewał tak:
Iwanuszka, słyszysz mnie?
Kamień trzyma mnie przy dnie.
Trawy ręce zaplątały,
Nogi pisaki zasypały.
Moją rozpacz i mój żal
Skrył zielony całun fal.
Ginę ja i giniesz ty,
Koniec nas napotkał zły...
Na
dźwięk tego głosu kupiec poderwał się i rzucił ku zielonej toni rzeki.
jednak nie mógł wypatrzyć swojej ukochanej. zrozumiał teraz, dlaczego ostatnimi
czasy jego piękna żona wydawała mu się jakaś dziwna, obca...
- Dawać
łodzie! zapuszczać jedwabne sieci! Niech wyciągną tę, która tu cierpi pod wodą!
- zawołał kupiec.
zbiegli
się rybacy, zbiegli się ludzie ze wsi. Spuszczono na wodę łodzie, zarzucono na
zielone fale sieci jedwabne, o kwadratowych, drobnych oczkach. rybacy pływali,
zawracali i znowu pływali, wreszcie siecią jedwabną wyłowili Alonuszkę.
Zebrali
się ludzie z całej wsi, ba, nawet z całej
okolicy. Wyciągnęli dziewczynę na brzeg. Odcięli jej
z szyi powróz z kamieniem. Twarz z pisku i mułu rzecznego wodą ze
studni obmyli. a kupiec okrył ją najpiękniejszą szatą.
I wtedy
stał się cud. Alonuszka ożyła. A przy tym, co wszyscy mogli zauważyć, była
jeszcze piękniejsza niż przedtem. Zaraz przytuliła białego koziołka-braciszka,
pocałowała go z całych sił, a i kupiec na jego rogatym czółku ojcowski,
uroczysty pocałunek.
i wtedy
stał się drugi cud. Biały koziołek fiknął trzy razy koziołka i zmienił się z
powrotem w małego jasnowłosego chłopca, Iwanuszkę. I rodzeństwo, cudownie
ocalone, padł sobie w objęcia.
Tymczasem
Jędza-Utopica, zdziwiona, że nagle został w domu sama, postanowił sprawdzić,
gdzie to się wszyscy podziali. Poszła do gospodarstwa - nikogo nie ma. Poszła
do wsi - pustki. Poszła nad rzekę - a tam wszyscy ludzie z okolicy, służba,
chłopi i rybacy. I Alonuszka. I Iwanuszka.
Zobaczył
ją kupiec i rozkazał pojmać. zanim Jędza-Utopica wyczarowała jakieś zaklęcie, schwyciły
ją silne rybackie ręce. Kupiec kazał wiedźmę przywiązać do ogona dzikiego konia
i pognać go na cztery wiatry galopem. I od tej pory żyli sobie
spokojnie i szczęśliwie, a o złej Jędzy-Utopicy nikt więcej nie słyszał.
Bajka
rosyjska:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz