Jedna
kobieta bardzo się martwiła, że nie ma dzieci. Wyszła na skałę nad morze i
poprosiła Słońce:
- Kochane
Słońce, podaruj mi dziewczynkę. Kiedy będzie miała dwanaście lat, to ci ją
oddam.
Słońce
wysłuchało jej prośby i podarowało jej dziewczynkę. Kobieta nazwała ją Letiko.
Kochała ją i opiekowała się nią. Letkiko wcale nie wiedziała, że jest córką
Słońca.
Kiedy
dziewczynka skończyła dwanaście lat, poszła do cyprysowego lasku po zioła. Na polanie
spotkało ją Słońce i powiedziało:
- Letiko,
jak wrócisz do domu, powiedz swojej matce, żeby pomyślała nad tym co mi
przyrzekła.
Letiko
wróciła do domu i opowiedziała matce, co jej się zdarzyło.
Matka bardzo
się przestraszyła. Zaraz pozamykała drzwi i okiennice ich domku, pozatykała
wszystkie szpary i nie wypuszczała Latiko z domu, żeby Słońce nie mogła jej
zabrać. Ale zapomniała o dziurce od klucza. promień słońca wpadł przez dziurkę
od klucza i porwał dziewczynkę. Teraz Letiko żyła u pięknego, potężnego Słońca.
Ale od rana do nocy myślała o swojej matce i tęskniła. Poszła raz do stodoły po
słomę. Usiadła tam na wiązce słomy i zaczęła się skarżyć:
- Jak ta
słoma szeleści, kiedy ją depczę nogami, tak za mamusią wzdycha serce
moje!
Zapomniała,
że czas mija i siedzi tak długo, że kiedy wróciła, Słońce zapytało:
- Letiko,
czemu byłaś tyle czasu w stodole?
- Mam za
duże chodaki, nie mogłam prędko iść - odpowiedziała Letiko.
Słońce zaraz
zmniejszyło jej chodaki.
Innym razem
Słońce posłało Letkiko po wodę. Zeszła nad źródło, siadła na kamieniu i zaczęła
się żalić:
- Jak ta
woda płynie i płynie, tak rozpływa mi się serce z tęsknoty za mamusią moją!
Siedział na
kamieniu i siedziała. Kiedy przyszła z powrotem, Słońce zapytało:
- Letiko,
czemu tak długo nie wracałaś znad źródła?
- Mam z
długą sukienkę, przeszkadzała mi iść - powiedziała Letiko.
Słońce zaraz
przycięło jej krócej suknię.
Innym razem
poszła Letiko do miasta, żeby kupić sandały. Kiedy je niosła z powrotem, szła
wolniutko po zapylonej drodze i użalała się:
- Jak te
rzemyki od sandałów skrzypią mi w rękach, tak wzdycha mi serce z tęsknoty za
mamusią moją!
Kiedy
przyszła z powrotem, Słońce zapytało:
- Letiko,
czemu wracasz tak późno?
- Mam za
dużą czapkę, spadła mi na oczy i zasłaniała drogę.
Słońce zaraz
zwęziło jej czapkę.
Ale wreszcie
zauważyło, że dziewczynka jest smutna i widać czegoś się martwi Kiedy Letiko
znów poszła po słomę, Słońce wślizgnęło się do stodoły przez szparę pomiędzy
deskami i usłyszało jej skargę.
Słońce
kochało Lelitko. Wróciło prędko do domu, zawołała parę lisów i zapytało:
- Lisy, czy
chcecie odnieść Lelitko do matki?
- Czemu nie?
- zaszczekały lisy. - Odniesiemy ją.
- A co
będziecie jadły i piły po drodze?
- Trochę ją
nadkąsimy, trochę jej krwi upijemy, a co zostanie to zaniesiemy.
- Precz! -
krzyknęło Słońce z gniewem i zawołało parę zajęcy.
- Zające,
czy chcecie zanieść Lelitko do matki? - zapytało Słońce.
- Czemu nie?
- pisnęły zające. - Odniesiemy ją.
- A co
będziecie jadły i piły po drodze?
- Poszczypiemy
trochę listków, napijemy się wody ze źródełka i odniesiemy Lelitko całą i
zdrową.
- Kiedy tak,
to ją zanieście.
Zające
poniosły Lelitko. Ale droga była bardzo daleka. zachciało im się jeść i
powiedziały dziewczynce:
- Wejdź na
drzewo figowe, kochana Lelitko i siedź na nim, aż najemy się i wrócimy.
Lelitko
wlazła na drzewo, a zające poszły się paść.
Wtem
przybiegła pod drzewo zła czarownic Lamina i zaskrzeczała słodkim głosem:
- Lelitko,
śliczna Lelitko, zejdź z drzewa i obejrzyj moje śliczne pantofelki.
- Nie zejdę
- odpowiedziała Lelitko. - Moje sandałki więcej mi się podobają.
- Zejdź
prędko! Bardzo się spieszę, bo jeszcze nie posprzątałam w moim domku.
- To idź i
posprzątaj, a potem przyjdziesz znów.
Lamina
pobiegła do swojego domku.
Zające jeszcze
nie wróciły, kiedy lamina znowu przyszła.
- Lelitko,
śliczna Lelitoko, zejdź stąd! Już posprzątałam. Zejdź i przypatrz się, jaki
ładny fartuszek włożyłam.
- Nie zejdę,
mój fartuszek więcej mi się podoba.
- Zejdź
zaraz, bo jak nie, to przewrócę drzew i zjem cię!
- Najpierw
je przewróć, wtedy zobaczymy - zawołała Lelitko.
Lamina z
całych sił tłukła w pień, szarpała za gałęzie - nie mogła przewrócić figowego
drzewa.
Wtedy
zaczęła znów przymilać się słodkim głosem
- Lelitko,
śliczna Lelitko zejdź wreszcie. Muszę iść do moich dzieci i dać im pić, więc
się bardzo śpieszę.
- To idź i
daj i m pić, a potem wrócisz.
Lamina
poszła nareszcie. A Lelitko zawołała jak najgłośniej:
- Zające,
zające!
- Słuchaj,
nasza Lelitko nas woła. - powiedział jeden zając do drugiego.
Przybiegł
prędko, Lelitko zlazła z drzewa i zające poniosły ją dalej.
Ale Lamina
zaczęła ich gonić.
Biegła obok
pola, na którym chłopi pracowali. Zapytała:
- Nie
widzieliście, cz kto tędy przechodził?
- Zbieramy
fasolę - odpowiedzieli chłopi.
- Co wy
gadacie! - krzyknęła Lamina. - To nie ma sensu. Przecież nie pytam o to, co
robicie, tylko czy nikt tędy nie przechodził.
- Chyba
ogłuchłaś, że nie rozumiesz - odpowiedzieli chłopi. - Przecież powiedzieliśmy
ci już, że zbieramy fasolę. Fasolę, rozumiesz? Nie oglądamy się, czy kto
przechodzi czy nie.
Odwrócili
się i nie chcieli już więcej z Laminą rozmawiać. Tymczasem zające biegły z
Lelitko jak najprędzej. już widać było z daleka dom jej matki.
Pies zwęszył
dziewczynkę i zaszczekał:
- Hau, hau,
nasza Lelitko wraca.
Matka
powiedziała ze smutkiem:
- Cicho
bądź, Haust. Czy chcesz, żebym umarła z tęsknoty?
Teraz kot,
który siedział na dachu, poznał dziewczynkę i zawołał:
- Miau, miau
Lelitko wraca.
- Cicho
bądź, Cutu, nie żartuj - powiedziała matka za smutkiem. - Czy chcesz, żebym
umarła z żalu?
I rozpłakała
się.
Tymczasem
zające i Lelitko były coraz bliżej. Ale Lamin prawie ich już doganiała.
Biegną
zające z całych sił, są okropnie zmęczone, a lamina tuż... jeden zając
przeskoczył przez próg domu. Drugi przeskoczył też - ale lamina zdążyła złapać
go za ogonek i kawałek oderwała.
Lelitko była
w domu i zatrzasnęła drzwi przed Laminą.
Ach, jak się
matka ucieszyła, kiedy znów zobaczyła swoją córeczkę! Przywitała też serdecznie
zające, ugościła je i powiedziała do biedaka, któremu lamina oderwała ogonek:
- Jesteś
dobre i dzielne zwierzątko. Nie chcę, żebyś był brzydszy od innych zajęcy.
został ci ogonek malutki, ale za to ci go posrebrzę.
I tak
zrobiła.
Bajka
grecka:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz