Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

sobota, 19 maja 2012

Wdzięczny zając




Rodzice posłali swojego synka, żeby zaprosili gości na świąteczny obiad.
- Zaproś dziadka Chisama, wuja Urmana, naszego zięcia Aminbeka...
I tak dalej i tak dalej...Powtarzał sobie po drodze, kogo mu kazano zaprosić i szedł wzdłuż płotu, ale powiedzieli chłopcu tyle imion, że je pozapominał, zanim płot się skończył.
Co robić? Bal się wrócić do domu, póki nie wypełni rozkazu, więc pomyślał: "Najlepiej zaproszę wszystkich ludzi z całej wioski. Będę pukał do wszystkich domów po obu stronach ulicy, wtedy nie opuszczę nikogo z tych, których miałem zaprosić." 
Jak pomyślał, tak zrobił. Wszyscy mu dziękowali i powiedzieli, że przyjdą, a chłopiec wrócił do domu.
W południe goście zaczęli się schodzić. Szli i szli, aż zebrali się wszyscy mieszkańcy wsi. Kto nie mieścił się w domu, ten siadał przed domem. Wszyscy czekali na poczęstunek.
Kiedy ojciec i matka zobaczyli tylu gości, przestraszyli się:
- Co to ma znaczyć? Skąd wziąć dość jadła dla wszystkich?
zaczęli wypytywać chłopca, aż się przyznał, że zapomniał kogo ma zaprosić, więc zaprosił całą wieś.
Rodzice zgromadzili wszystkie zapasy, jakie mieli: mało!
Ojciec się rozgniewał i zawołał syna:
- Tyś narobił, to teraz poradź coś na to!
Chłopiec zapłakał i wybiegł z domu. Przebiegł przez pustą wieś i schował się w lesie. Usiadł na pieńku i rozpłakał się jeszcze rzewniej.
Wtem patrzy: biegnie do niego zając. ten zając był jego przyjacielem. Bo kiedy zając był małym zajączkiem, niedobry człowiek zabił mu matkę, a wtedy chłopiec znalazł zajączka
i zabrał go do domu. Wychował sierotkę, a kiedy zając wyrósł, chłopiec wypuścił go
z powrotem do lasu.
- Czego płaczesz? - zapytał zając.
Chłopiec opowiedział mu, co się stało. zając posłuchał, pomyślał, poruszał długimi uszami. Potem stanął słupka, pogłaskał chłopca po ręce przednimi łapkami i pisnął:
- Nie płacz. Wracaj do domu, wszystko będzie dobrze - i pokicał w głąb lasu.
Chłopiec posłuchał zając i wrócił do domu. tam już goście wszystko zjedli i wypili, a nie wystarczyło nawet dla połowy zaproszonych i rodzice bardzo się martwili, że nie mają czym częstować.
Niektórzy goście niecierpliwili się, ktoś nawet zawołał:
- Czemu zaprosiliście nas, skoro nie macie dość jedzenia? 
Narobiliście wstydu sobie i nam. 
Wtedy jeden z tych, którzy siedzieli przed chatą, spojrzał w stronę lasu i przestraszył się. Pokazał drugiemu, drugi trzeciemu, z izby też ludzie zaczęli wyglądać, co się dzieje.
Patrzą, a tu pełno wszelkiego zwierza ciągnie wioską i każdy coś niesie. Niedźwiedzie toczą beczki z miodem. Jelenie ostrożnie dźwigają wiadra z mlekiem uwieszone u rogów. Lisy niosą w zębach kury i gęsi, wiewiórki - orzechy w kobiałkach, zające - jagody w torebkach
z liści.
Przed nimi biegnie znajomy zając i pokazuje drogę. Bo to on poprosił leśnych przyjaciół, żeby pomogli w nieszczęściu temu chłopcu, który uratował mu życie.
Kiedy zwierzęta ułożyły swoje dary na podwórku, zrobiło się tak ciasno, że nie było gdzie nogą stąpać. Zwierzęta pokłoniły się chłopcu i jego rodzicom i poszły z powrotem przez wieś do lasu. 
Zdumieni goście nie mogli słowa przemówić. Ojciec i matka śmiali się z radości. Ale najbardziej cieszył się chłopiec.
Gospodarze częstowali gości trzy dni i trzy noce i jeszcze jadła zostało.
Wszyscy byli zadowoleni i długo opowiadali sobie o tym zdarzeniu. Mówiono, że takiej uczty nie było nigdy nawet u największego bogacza. 

Bajka baszkirska:))  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz