Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

niedziela, 13 maja 2012

Kosiarz i wilk




Kosiarz usiadł sobie w południe nad rowem i jadł. Wtem wybiegł z lasu głodny wilk, podszedł do kosiarza i pyta:
- Człowieku, co ty jesz?
- Chleb.
- Daj mi spróbować.
Kosiarz odłamał kawałek i rzucił wilkowi. Wilk połknął go, oblizał się i mówi:
- Widzę, że wy, ludzie, macie smaczne jedzenie. Żebym to ja miał takie!
- Możesz mieć - odpowiedział kosiarz. - Popracuj, a najesz się, ile ci się 
w brzuchu zmieści.
- Nie żartujesz? - ucieszył się wilk. - Bądź tak dobry i naucz mnie jak to się robi. 
Więc kosiarz zaczął uczyć wilka: 
- Najpierw trzeba pole zorać...
- I będzie chleb? 
- Ej, ej, nie tak zaraz! Trzeba pole zbronować, zasiać...
- I już?
- No nie, poczekaj. Na jesieni, wysiejesz ziarno, potem ono poleży w ziemi. Na wiosnę skiełkuje, a latem... 
- Latem można jeść, tak? 
- Gdzież tam jeść! Kłosy będziesz jadł? Trzeba żyto zżąć, powiązać w snopy, ułożyć w kopki, przewiać, zawieźć do młyna, przemleć na mąkę...
- I zjeść?
- Ach, ty wilczysko niecierpliwe! Strasznie ci pilno do żarcia, tylko robić ci się nie chce. Trzeba przecież mąkę zamiesić, ciasto zakwasić, a jak wyrośnie, trzeba w piecu napalić, porobić bochenki i upiec. Dopiero wtedy będziesz jadł chleb.
Wilk westchną i mówi:
- Jak tak to już mi się odechciało chleba. Niesmaczny jakiś.
- Dlaczego niesmaczny? - pyta kosiarz. 
 - No nie... właściwie to nie jest niesmaczny, jest nawet bardzo dobry, ale za dużo trzeba się przy nim napracować i za długo czekać. poradź mi lepiej coś takiego, czym mógłbym sobie nabić brzuch bez pracy, raz, dwa! 
Kosiarz pomyślał chwilę i tak radził wilkowi:
- Widzisz tę starą kobyłę, co pasie się ze swoim źrebakiem?
Zjedz sobie tego źrebaka. 
Wilk ucieszył się i pobiegł na pastwisko. Patrzy: wiele koni tam się pasie, 
a między nimi chodzi stara klacz ze źrebakiem. Wilk poczekał, aż odeszła z nim na bok od stada i zawołał: 
- Hej, ty, źrebaku! Człowiek kazał mi cię zjeść.
- No to mnie zjedz - zarżał źrebak cieniutkim głosikiem i myk! Schował się pod brzuchem matki.
Rozzłościł się wilk i zawołał groźnie:
- ach, ty taki owaki, w chowanego będziesz się ze mną bawił?
I hyc! Przyskoczył do klaczy, żeby porwać spod jej brzucha źrebaka. ale klacz jak go nie wytnie kopami w samą mordę, aż wilk fiknął koziołka.
Poleżało wilczysko chwilkę, oprzytomniało, wstało a że było głodne więc znów hyc! do klaczy. A klacz znów bryk! że mało mu kości nie połamała.
Przekonało się wilczysko, że nie da rady. Powlokło się do kosiarza z powrotem i mówi: 
- Na źrebaka też nie mam apetytu. Jego matka ma strasznie ciężkie i twarde kopyta. Poradź mi co innego.
Kosiarz znów chwilę pomyślał i powiada tak:
- No dobrze. Idź teraz na łąkę, tam pasie się baran. baran ma lżejsze kopyta. Zjedz go sobie.
Wilk pobiegł na łąkę. Zobaczył barana i zawołał: 
- Słuchaj, baranie! Człowiek kazał mi cię zjeść.
- Jak człowiek kazał, to nie ma rady - powiedział baran. - ale bądź tak dobry 
i nie rwij mnie na kawałki, braci wilku kochany, bo szkoda mojego futra, może się komuś przydać. Stań tam, pod gruszą i otwórz pysk jak najszerzej, a ja przybiegnę i wskoczę ci prosto do gardła.
Wilk rozstawił szeroko łapy od gruszą, nastroszył wyleniałą sierść, rozstawił paszczę jak wrota i czeka.
Baran rozpędził się i trach! Z całej siły tryknął wilka w łeb.
Upadł wilk na ziemię, zamroczyło go. przez dwie godziny leżał nieprzytomny. Baran nie był głupi, więc uciekł tymczasem, że i śladu po nim nie zostało.
Wilk wyleżał się wreszcie i oprzytomniał. Otworzył oczy, patrzy w prawo, patrzy w lewo; nie ma barana.
Więc wstał, rozejrzał się, pokiwał łbem i mruknął:
- Czym go zjadł, czym go nie zjadł? Chyba zjadłem...

Bajka litewska:)) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz