W mieszkaniu pewnej ciotki
Urodziły się cztery kotki.
Śmiesznie mruczały,
Guzik widziały -
Trzy czarne,
A jeden biały.
Uszka miał białe, białe pazury,
A czarnych, zaznaczam, rodziców miał...
Spojrzeli rodzice i:
- Miaaaauuuu...
Gazety nawet o tym doniosły.
A kotki?
Kotki rosły.
Minęło kilka ładnych tygodni
I oto biały kotek raz
Do reszty rodziny się upodobnił:
Po prostu w skrzynkę z węglem wlazł.
Będzie heca - pomyślał - jak w kinie,
Niespodziankę zrobiłem rodzinie.
Będą się cieszyć do szaleństwa
Mama, tata i trójka rodzeństwa,
Ale czarny, czarny, czarny!!!
W tym czasie czarna część rodziny
Powzięła plany śmiałe:
- Biały ma dzisiaj imieniny,
Więc wszystkie zróbmy się białe!
Ubielić się - nic prostszego,
Ucieszmy naszego białego! -
Plan kociska przeprowadziły,
W worku z mąką się ubieliły,
Wyszły białemu na spotkanie
I nagle - rozczarowanie.
Biały odzyskał kolor rodzinny,
A jednak znów, jak przedtem był inny.
Na nic się zdały zamysły śmiałe:
Biały był - czarny,
A czarne - białe.
Z tego wynika zwrotka ostatnia,
Której nie znało kociaków plemię,
Że pewne rzeczy jednak uzgadniać
Trzeba ze sobą wzajemnie.
Ludwik Jerzy Kern :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz