Lanuszka

Lanuszka
Lanuszka

niedziela, 28 lipca 2013

Bajki o krasnoludkach

Bajka pierwsza 


 Pewien szewc nie ze swojej winy zbiedniał tak bardzo, że wreszcie nie pozostało mu nic prócz skóry na jedną parę butów. Wieczorem przykroił buty, a nazajutrz chciał się zabrać do roboty. A że miał czyste sumienie, położył się spokojnie do łóżka i zasnął.
Rano, gdy zjadł śniadanie i chciał siąść do pracy, ujrzał na stole buty już gotowe. Zdziwił się bardzo i nie wiedział, co ma o tym myśleć. A przy tym buty wykończone były tak starannie, jak on sam nawet by tego nie potrafił. Po chwili przyszedł nabywca, któremu buty tka się spodobały, że zapłacił żądaną sumę, a szewc mógł za uzyskane pieniądze kupić skóry na dwie pary butów.
Przykroił je wieczorem, aby nazajutrz rano ze świeżymi siłami przystąpić do pracy; ale było to zbyteczne, bo kiedy wstał, ujrzał obie pary butów gotowe i jeszcze piękniej obrobione niż poprzednie. Wnet znaleźli się nabywcy, którzy zapłacili mu tyle, że mógł kupić za to skóry na cztery pary butów. 
Nazajutrz rano i te cztery pary butów były gotowe i odtąd stale: co przykroił wieczorem, rano uszyte było pięknie i starannie, tak że wkrótce miał znowu zapewniony dostatni byt, a wreszcie stał się nawet człowiekiem zamożnym.
Pewnego wieczora, wkrótce przed Bożym Narodzeniem, szewc przykroił znowu wieczorem buty i rzekł do żony:
- Może byśmy tak zaczekali tej nocy i podpatrzyli, kto nam pomaga w pracy?
Żona zgodziła się na to i zgasiła światło, po czym oboje ukryli się w kąciku za ubraniami.
O północy zjawili się dwaj maleńcy, piękni, nadzy ludzikowie, którzy zasiedli przy warsztacie szewca i poczęli szyć przykrojone buty małymi paluszkami tak szybko, że szewc zdumiał się i otworzył szeroko oczy i usta. Nie spoczęli, aż cała robota była ukończona, potem zaś umknęli tak szybko, jak się zjawili.
Nazajutrz rzekła żona do szewca:
- Musimy odwdzięczyć się krasnoludkom za pomoc. Biedacy nie mają nić na sobie, zimno im pewnie bardzo. Wiesz co ? Uszyję dla nich koszulki, spodenki, kamizelki i surduciki, a także po parze pończoch, ty zaś zrób każdemu po parze trzewików!
Mąż zgodził się na to chętnie, a wieczorem, gdy wszystko było już gotowe, położyli na stole, zamiast przykrojonej roboty, podarunki dla krasnoludków i ukryli się znowu w kącie, aby zobaczyć, co się stanie.
O północy krasnoludkowie zjawili się znowu. Chcieli się zaraz wziąć do roboty, a gdy zamiast skór ujrzeli piękne ubrania, zdziwili się najpierw, potem zaś uradowali się bardzo. Szybko włożyli maleńkie ubranka i zaśpiewali:

Patrzcie, jacy zgrabni chłopcy z nas!
Czas już skończyć z szewstwem, czas już, czas!

I zatańczyli skacząc wesoło po stołach i ławach. Tańcząc opuścili izbę i odtąd nigdy się już nie zjawili. Ale szewcowi powodziło się odtąd bardzo dobrze i wszystko, do czego się brał, szło mu ja z płatka.

Druga bajka 



Żyła raz sobie uboga służąca, pilna i czysta, która co dzień zamiatała izbę, a śmieci wyrzucała na wielką kupę przed drzwiami. Pewnego ranka, gdy właśnie chciała zabrać się do tej roboty, ujrzała na kupie śmieci list, a że nie umiała czytać, odstawiła miotłę do kąta i zaniosła list do swojej pani, aby jej przeczytała. W liście tym było zaproszenie krasnoludków, którzy prosili ją, aby była piastunką ich dziecka. Dziewczyna nie wiedziała, co począć, wreszcie, ponieważ pani powiedziała jej, że takiej prośbie odmawiać nie wolno, zgodziła się. 
Wówczas zjawili się trzej krasnoludkowie, którzy zaprowadzili ją do swojej pieczary. Wszystko było tam maleńkie, ale tak czyste i miłe, że niepodobna tego opisać. Położnica leżała w łóżeczku z czarnego hebanu, ozdobionego perełkami, kołdry tkane były złotem, kołyska była ze słoniowej kości, wanienka dla dziecka ze złota. 
Dzieweczka została więc kumą krasnoludków, kiedy zaś chciała pójść do domu, karzełki poprosiły ją, aby pozostała z nimi trzy dni. Pozostała więc i spędziła czas wesoło i miło, a krasnoludki starały się na każdym kroku jej dogodzić. Gdy wreszcie ruszyła do domu, napełniły jej kieszenie złotem i wyprowadziły z jaskini.
Po powrocie do domu chciała się znowu zabrać do pracy, ale gdy wzięła do reki miotłę, która stała w kącie i poczęła zamiatać, zjawili się jacyś obcy ludzie i zapytali ją, kim jest i czego tu chce. Wówczas okazało się, że przebywała w jaskini krasnoludków nie trzy dni, a siedem lat, a dawni jej państwo zmarli tymczasem.      

Bajka trzecia 



Pewnej matce skradły krasnoludki dziecię i położyły zamiast niego do kołyski podrzutka o wielkiej głowie i nieruchomych oczach, który nic nie robił, tylko jadł i pił. Zrozpaczona matka poszła do sąsiadki po radę. Sąsiadka kazała jej zanieść podrzutka do kuchni, rozpalić ogień i zagotować wodę w dwóch skorupkach od jajek: przyprawi to podrzutka o śmiech, a kiedy się roześmieje już będzie po nim. 
Kobieta uczyniła wszystko, co jej sąsiadka radziła. Gdy podrzutek ujrzał,  jak stawia ona na kuchnię skorupki od jajek z wodą zawołał: 

Starszy ci ja jestem
Niż najstarsza bajka,
A jeszczem nie widział,
Aby kto gotował
W skorupce od jaka! 

- i zaśmiał się głośno. A gdy się tylko zaśmiał, zjawiły się krasnoludki i przyniosły prawdziwe dziecię, a zabrały swego podrzutka. 

Bracia Grimm:))  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz